Poważnymi dysputami, czytaniem poezji, ale i występami kabaretowymi fetowano w Krakowie przez trzy dni jubileusz 40-lecia istnienia katolickiego wydawnictwa Znak. Głównymi aktorami byli autorzy krakowskiej oficyny, m.in. Wisława Szymborska, Leszek Kołakowski, Norman Davies, Władysław Stróżewski, Władimir Bukowski, Leszek Balcerowicz, bp Tadeusz Pieronek, arcybiskup Józef Życiński i wielu, wielu innych.
"Napisaliśmy w ťTygodniku PowszechnymŤ, że nie mamy pieniędzy, a chcemy założyć wydawnictwo, dzięki któremu będziemy mogli utrwalać i propagować istotne dla nas wartości. 900 czytelników odpowiedziało na nasz anons i przysłało swoje oszczędności" - wspominał początki działalności wydawnictwa jego redaktor naczelny do 1992 r. prof. Jacek Woźniakowski. Pierwszą książkę, na dobry początek, dał prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński. Za pieniądze zarobione na "Drodze krzyżowej" jego autorstwa Znak wydał "Listy do przyjaciela" Antoniego Gołubiewa, które zapracowały z kolei na "Opowiadania i podróże" Stefana Kisielewskiego.
Niewielkie nakłady książek, na jakie pozwalała cenzura, nie zaspokajały, ale jedynie zaostrzały czytelnicze apetyty. - Nie da się ukryć. W tamtych czasach byliśmy na swój sposób monopolistami - wspomina Woźniakowski. Nie trzeba było co prawda ścigać się z konkurencją, ale za to przez całe lata był zmuszony grać w podchody z wszechwładną cenzurą. Przez osiem lat zabiegał o wydanie Miłosza. Udało się dopiero po Noblu, ale i tak naraził się na kąśliwą uwagę cenzora: że też musi pan zawsze sprzymierzać się z wrogami Polski Ludowej.
Oficyna dostała zgodę na wydanie "Bożego igrzyska" Normana Daviesa, ale tylko pod warunkiem, że nie będzie się ubiegała o wydanie drugiego tomu. (Było o co walczyć, bo czytelnicy w jubileuszowym plebiscycie wybrali "Boże igrzysko" i ubiegłoroczną "Europę" Normana Daviesa książkami 40-lecia, przed "Miłością i odpowiedzialnością" Karola Wojtyły i "Historią filozofii po góralsku" ks. Tischnera).
Rok 1989 przyniósł zmiany, o które walczył, poprzez swoje publikacje, również Znak, ale postawił też przed wydawnictwem nowe wyzwania. Musiało się odnaleźć w nowej rzeczywistości, nie tracąc z oczu swego profilu religijnego oraz myślowego horyzontu, streszczającego się w maksymie Papiniego: kto jest ślepy na przeszłość, ten i w przyszłość biegnie na oślep.