Archiwum Polityki

Stygmaty ojca Pio

Po skrupulatnych badaniach Watykan uznał nadnaturalne pochodzenie ran o. Pio. Ale nie one, ani też przypisywana mu umiejętność bilokacji (przebywania w dwóch miejscach jednocześnie), ani wreszcie liczne uzdrowienia przesądziły o dokonanej 2 maja beatyfikacji. Przeciwnie, raczej obawa przed utożsamieniem świętości mnicha z jego paranormalnymi przypadłościami sprawiła, że ten, który umarł w opinii świętości, tak długo czekał na jej oficjalne uznanie.

W kronice południowowłoskiego miasteczka San Giovanni Rotondo, spisywanej przez władze miejskie, burmistrz Morcaldi pomieścił w 1923 r. następującą historię: "Ulice, plac, kościół były zatłoczone. Tłum otoczył o. Pio, który zszedł do kościoła, aby zaśpiewać ťTe DeumŤ. Przełożony, o. Ignacy, obiecał, że o. Pio powróci do pracy wśród ludzi. Tłum wiwatował. Kiedy zakończono obrzędy religijne, ludzie uklękli na placu przed kościołem i na ulicy, aby otrzymać błogosławieństwo o. Pio..." Obietnicą swą przeor klasztoru kapucynów sprzeciwił się woli Świętego Oficjum (czyli dzisiejszej Kongregacji Nauki Wiary), które zaniepokojone egzaltacją wiernych i atmosferą sensacji zabroniło o. Pio publicznego odprawiania mszy. Swą decyzję ojciec Ignacy uzasadniał obawą, że na wieść o przeniesieniu świątobliwego mnicha do innego klasztoru może dojść do zamieszek. Już trzy lata wcześniej w podobnych okolicznościach zginęło 14 osób, a dopiero co podczas jednego z nabożeństw do prezbiterium wdarł się młodzieniec, który wymachiwał rewolwerem i wołał, że żywy czy martwy, ale o. Pio pozostanie w San Giovanni. Szaleńca obezwładniono, uwielbiany duszpasterz pozostał.

Urodził się opodal Neapolu, w Pietrelcina, w 1887 r. Jako 16-latek Francesco Forgione wstąpił do zakonu, gdzie przyjął imię Pio (pobożny). Wykraczającą poza mury klasztorne sławę przyniosły mu wpierw stygmaty, które pojawiły się na jego ciele w 1918 r. Nie zabliźniające się rany w miejscach, gdzie miał je ukrzyżowany Jezus, dały początek licznym oskarżeniom o fałszerstwo i niekończącym się badaniom. O. Pio mawiał, że trafił pomiędzy lekarzy jak mysz między koty. "Mysz - dopowiadał - może jednak im drapnąć".

Medycyna poprzestała na opisie fenomenu nie dając żadnego wytłumaczenia poza hipotezą jakichś zaburzeń psychosomatycznych.

Polityka 20.1999 (2193) z dnia 15.05.1999; Społeczeństwo; s. 74
Reklama