W pierwszą rocznicę powodzi tysiąclecia pisaliśmy (POLITYKA 27/98), że gdyby Polskę znów dotknęła podobna klęska, to skutki byłyby równie opłakane. Pod wodą znalazłyby się dokładnie te same miasta i wsie, drogi i linie kolejowe, fabryki i szkoły. Prawdopodobnie tylko uciekalibyśmy zdecydowanie szybciej. W drugą rocznicę można te słowa tylko powtórzyć.
Na najbardziej dotkniętym przez powódź Dolnym Śląsku przez dwa lata wyremontowano zaledwie 20 proc. uszkodzonych obiektów hydrotechnicznych. Na naprawę dalszych zabrakło pieniędzy.
- Musieliśmy przerwać prace prowadzone w kilkudziesięciu miejscach. To, co już wyremontowaliśmy, i tak robiliśmy w dużej części na kredyt - mówi Ryszard Kosierb, dyrektor Okręgowej Dyrekcji Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.
Pieniądze na naprawę szkód powodziowych, 25,9 mln zł, zostały przyznane dopiero pod koniec czerwca.
Polityka
29.1999
(2202) z dnia 17.07.1999;
Kraj;
s. 28