Archiwum Polityki

Bzik dyrektorski

- Grzegorz Jarzyna zapowiadał, że jeśli zwolnię go z funkcji dyrektora artystycznego, to w trzy tygodnie nie będzie mnie w teatrze - opowiada Bogdan Słoński. - Jak się okazuje, wiedział, co mówi. Konflikt między dyrektorami warszawskiego Teatru Rozmaitości ciągnie się od kilku miesięcy i ma sceniczną zaiste dramaturgię. Najpierw, jak twierdzi Słoński, Jarzyna chciał wyrzucić prawie wszystkich pracowników. Potem Słoński chciał wyrzucić Jarzynę. Na końcu sam został wyrzucony.

Prolog

Po pożarze w drugiej połowie lat 80. Teatr Rozmaitości długo nie mógł dojść do siebie. W spalonych jeszcze wnętrzach wystawiono "Ślub" Gombrowicza. Spektakl pochłonął wszystkie oszczędności, nie wzbudzając jednak entuzjazmu krytyki. Po dwóch przedstawieniach teatr zamknęła kontrola przeciwpożarowa. Ówczesny dyrektor Wojciech Szulczyński nie wytrzymał nerwowo, po kryjomu spakował walizki i uciekł do Krakowa. Rozmaitości jako teatr miejski stały się przedmiotem przetargu, który wygrał warszawski restaurator Piotr Gessler. Jedyną "premierą", którą za jego rządów udało się zorganizować, była konferencja prasowa. Obiecywano "teatr ogromny, wiecznie żywy i wiecznie czynny": rano spektakl dla dzieci, po południu dla młodzieży, wieczorem dla dorosłych, a w nocy variétés w stylu Moulin Rouge. Oprócz tego studio nagrań, studio telewizyjne, pracownia krawiecka i zakład fryzjerski dostępne dla publiczności, kawiarnia, restauracja i bezpłatna stołówka dla bezrobotnych aktorów. Pierwszą i jak się okazało ostatnią otwarto lodziarnię.

Zamiast budować wszystko od nowa, do gmachu Rozmaitości przeprowadzono dobrze funkcjonujący teatr praski Szwedzka 2/4. Dyrektorem został Bogdan Słoński. Przez ostatnie lata Rozmaitości budowały pozycję teatru ambitnego, awangardowego, kierowanego do młodego pokolenia. A gdy na ich scenie wystawiono "Bzik tropikalny" według Witkacego, w reżyserii Grzegorza Jarzyny, przed kasami ustawiły się długie kolejki. Gdy po spektakularnym sukcesie Słoński zaprosił Jarzynę do stałej współpracy, wydawało się, że Rozmaitości mają wszystko, o czym teatr może marzyć: świetnego menedżera, reżysera, słusznie okrzykniętego niemal geniuszem, stałą publiczność i przychylność krytyki.

Akt I

Bomba wybuchła w kwietniu, gdy po premierze "Magnetyzmu serc" w reżyserii Jarzyny Słoński oświadczył, że Jarzynę zwalnia.

Polityka 30.1999 (2203) z dnia 24.07.1999; Kultura; s. 44
Reklama