Archiwum Polityki

Powrót do przyszłości

Od września Niemcy całkowicie wróciły do Berlina. Wraz z przeniesieniem się na wschód rządu i parlamentu skończyła się bońska prowizorka. Gerhard Schröder jest pierwszym po Hitlerze niemieckim kanclerzem urzędującym nad Szprewą. Po ponadpółwiekowej moralnej kwarantannie, po ograniczonej suwerenności alianckiej okupacji, podziale na dwa państwa i zjednoczeniu, w zgodzie z wszystkimi sąsiadami, polityczne centrum Niemiec przesuwa się niemal nad Odrę.

Konsekwencje tego kroku będą ogromne, choć nie brak głosów, że w czasach globalizacji, komputeryzacji i komunikacji lotniczej geografia nie ma dziś w polityce większego znaczenia. Niemniej w każdej stolicy jest inny genius loci. W końcu fortuna porzuciła polskie losy wraz z przeniesieniem przez Wazów stolicy Polski z Krakowa do Warszawy.

Niemcy nie numerują swoich republik tak jak Francuzi lub my: I Rzeczpospolita sprzed 1795 r., II - międzywojenna i wreszcie obecna - III. Niemiecka tradycja republikańska, jeśli pominąć czasy wolnych miast, republiki mogunckiej po 1789 r. i Wiosny Ludów 1848 r., na dobrą sprawę zaczyna się dopiero w XX wieku i jest dramatycznie poszatkowana. Piętnaście lat "niechcianej" republiki weimarskiej (1918-33), czterdzieści lat narzuconych przez wojennych aliantów dwóch konkurencyjnych republik - "bońskiej" i stalinowskiej (1949-90), i wreszcie po raz pierwszy w pełni suwerenna, zjednoczona i solidnie wpisana w Europę "republika berlińska". To pojęcie - ukute przez znanego publicystę Johannesa Grossa w głośnej już książce "Uzasadnienie Republiki Berlińskiej" (DVA 1995) - wywołuje gwałtowne spory, ale już się przyjęło w powszechnym obiegu.

Kanclerz zjednoczenia

Gdy 20 czerwca 1991 r. Bundestag stosunkowo niewielką większością głosów zadecydował o przeprowadzce stolicy zjednoczonych Niemiec na wschód, to z jednej strony miał na uwadze obietnicę powrotu do Berlina składaną przez cały okres powojenny, a z drugiej strony - całkiem przyziemne interesy zjednoczenia. Gdyby stolica pozostała nad Renem, Berlin, a wraz z nim była NRD, pozostałby prowincją, pokancerowaną głębokimi bliznami politycznego, mentalnego i architektonicznego podziału Niemiec. Przeniesienie stolicy do Berlina miało być symbolem zwycięstwa republikańskiego ducha nad straszną niemiecką przeszłością, ale też kołem zamachowym gospodarczego i cywilizacyjnego rozwoju nowych landów.

Polityka 39.1999 (2212) z dnia 25.09.1999; Świat; s. 36
Reklama