Kościół katolicki znalazł się w trudnej moralnie i politycznie sytuacji. Chcąc pozostać blisko ziemskich spraw swoich wiernych, z których wielu podpisuje się pod hasłami protestów społecznych, powinien krytykować gabinet Jerzego Buzka. Z drugiej strony jednak jest to przecież rząd prawicowy, wobec którego jedyną alternatywą pozostaje władza SLD. Dlatego biskupi starają się balansować między racjami rządzących i niezadowolonych. Wyraźnie częściej jednak przebywają w pobliżu władzy.
Hierarchia kościelna generalnie poparła reformy gabinetu Buzka. Abp Tadeusz Gocłowski wyraził to wprost: "Dzisiejsza sytuacja wynikająca z przeprowadzanych reform jest dokuczliwa, ale trzeba porządkować państwo". Osobno poparł przebudowę służby zdrowia, stwierdził, że była konieczna, "i choć jest trudna, nie można jej było odkładać w nieskończoność, jak robiły to poprzednie ekipy rządowe". Za reformą oświaty opowiedział się z kolei wyraźnie prymas Józef Glemp: "Reforma oświatowa jest potrzebna i nie można wciąż narzekać, że nie ma na nią pieniędzy". Biskup Grzegorz Balcerek swoje postulaty obudowuje propaństwową ideologią: "W ocenie działań podejmowanych przez państwo, należy zachować umiar, cierpliwość, i sprawiedliwość. Cierpliwość, bo reforma nie jest rewolucją - sprawiedliwość, to znaczy wesprzeć to dobro, które zostało dokonane - umiar, bo nie należymy do najbogatszych państw i długo nie będziemy do nich należeć".
Prymas Glemp wręcz stwierdził, że: "Jeżeli nawet po stronie reformatorów są jakieś błędy, to spokojnie trzeba poczekać, aż one się ujawnią i można je będzie wyeliminować. Reformie trzeba dać czas". Dlatego biskupi zachowują rezerwę wobec protestów społecznych. Podejrzewają nawet, że są one prowokowane. Biskup włocławski Bronisław Dembowski wyraził to bez ogródek: "Obawiam się, że komuś zależy na tym, aby podsycać niepokoje w naszej Ojczyźnie. Dzieje się tak, aby mogli przejąć władzę spadkobiercy tych, którzy przez 40 lat swoich rządów doprowadzili do bankructwa nie tylko Polskę".
Mentalność szczepów afrykańskich
Istnieje w episkopacie silny nurt prorynkowy, czasami wręcz liberalny, nastawiany na ekonomiczną integrację z Unią Europejską. "Nikt się nie łudził, że trzeba będzie podejmować trudne działania - stwierdził abp Gocłowski - ale wiadomo, jaki jest cel: wprowadzenie Polski w normalne struktury europejskie z pełnym partnerstwem.