Archiwum Polityki

Film z gazety

Chociaż wielu Polaków wciąż nie stać na drogi sprzęt hi-fi, mają już niemały zbiór płyt z filmami. Wszystko za sprawą tzw. insertów, czyli krążków DVD dodawanych do czasopism. Wytrwali kolekcjonerzy mogli w ubiegłym roku uzbierać nawet 200 tytułów. W minionym półroczu – drugie tyle.

Sprzedawcy w kioskach przyzwyczaili się, że klienci nie pytają teraz o gazety, tylko o tytuły kinowe. Żeby ułatwić orientację, tworzą specjalne półki z elegancko wyeksponowanymi przebojami. Przykładowo na hasło: „Gangi Nowego Yorku” Martina Scorsese otrzymywało się niedawno „Olivię”. Mówiąc „Emmanuelle” w czerwcu dostawało się „Playboya” itd.

W kupowaniu gazet dla samych filmów specjalizuje się nastoletnia młodzież, która uczyniła z tego procederu pożyteczne hobby. Młodzi ludzie wykupują na pniu gigantyczne nakłady czasopism, które regularnie robią swoim czytelnikom miłe prezenty w postaci ekranowych hitów. Interes kwitnie, bo cena, za jaką młodzież nabywa głośne filmy, jest konkurencyjna nawet w stosunku do pirackich wydań ze Stadionu X-lecia, gdzie na nielegalną kopię premierowego szlagieru trzeba wyłożyć 20–25 zł. Wśród gazet najdroższe nie przekraczają 15 zł – np. lipcowy numer magazynu „EGX” z legalnym i kultowym „Ghost Dog” Jima Jarmuscha kosztuje 14,90. Za najtańsze typu „Tele Tydzień” czy „Tele Świat”, specjalizujące się w wydawaniu znanych seriali, płaci się zaledwie 3,95 zł.

Tempo pojawiania się na rynku nowych krążków jest zabójcze

(codziennie ukazuje się jakiś tytuł), nie wszyscy nadążają z zakupami. Na szczęście w ruchliwych punktach miast (w stolicy przy wejściach do metra) pojawili się od dawna tam nie widziani uliczni handlarze oferujący za marne kilka złotych archiwalne DVD. Prawdziwi koneserzy znaleźli też sposób na kompromitujący fakt przechowywania filmów w tekturowych, prowizorycznych kopertach, którymi wstyd się chwalić przed znajomymi.

Polityka 30.2004 (2462) z dnia 24.07.2004; Kultura; s. 58
Reklama