Archiwum Polityki

Chłopu samo rośnie

Na razie na Unii skorzystali głównie rolnicy

Wraz z cenami żywności rośnie w Polsce zadowolenie z faktu, że jesteśmy w Unii. To tylko pozorny paradoks. Najbardziej niechętni integracji byli bowiem rolnicy, którzy teraz pierwsi odnoszą z niej korzyści. To oni podnoszą w sondażach słupki dobrego samopoczucia Polaków. Rolnicy zacierają ręce i liczą pieniądze: za żywiec wołowy, którego ceny skoczyły aż o 50 proc. w górę, za wieprzowinę, która zdrożała co prawda nie z powodu wielkiego popytu na Zachodzie, ale dlatego, że w kraju akurat mamy świński dołek i mięsa jest mniej. Zaczyna drożeć mleko, więc i o 10–15 proc. zmienią się ceny przetworów. Na cukrze na razie zarabia handel i przemysł, ale jesienią za buraki więcej zainkasują także plantatorzy.

Podwyżki, które tak cieszą rolników, coraz bardziej niepokoją mieszkańców miast. Zwątpili oni w wyliczenia Narodowego Banku Polskiego, według których integracja miała spowodować wzrost cen nie wyższy niż o 0,9 proc. Jednak fachowcy również obecnie twierdzą, że te prognozy wcale nie były zbyt optymistyczne, chociaż nie uwzględniono w nich ani wzrostu cen ropy, ani konsekwencji zwiększonego przygranicznego popytu na tańsze w Polsce nowe auta.

Skok cen wołowiny w skupie jest o wiele wyższy niż w sklepach, gdzie podniosły się one o ok. 15 proc. i raczej nie należy spodziewać się, że opadną. Widać jednak, że przetwórcy i handel w obawie przed utratą klientów rezygnują z części marży. Ponadto oprócz skoków poszczególnych cen w górę obserwujemy także spadki, staniały na przykład wyroby alkoholowe. Cała więc zawartość tak zwanego koszyka dóbr decydującego o wskaźniku inflacji nie powinna – według analityków – zdrożeć dużo bardziej niż przewidywano, choć dziś mamy wrażenie, że dzieje się inaczej.

Polityka 23.2004 (2455) z dnia 05.06.2004; Komentarze; s. 19
Reklama