Incydentów nazbierało się kilka. Choćby te plakaty rozwieszone w okolicach Jeleniej Góry, grożące rozliczeniem Polaków za powojenne zbrodnie na Niemcach. Albo publikacja „Historii narodu śląskiego” Dariusza Jerczyńskiego, dowodzącej, że to Polacy dali Hitlerowi argument do wojny, biorąc udział w rozbiorze Czechosłowacji i napadając na niemieckich działaczy.
Książeczkę historyka-amatora wydała Narodowa Oficyna Wydawnicza związana z Ruchem Autonomii Śląska (choć RAŚ szybko się od niej odciął). W notce przewodniej znajduje się hasło: „Niech żyje niepodległy Śląsk!”. Jerczyński pisze też, że 1 września „w bezsensowną walkę wciągnięto dzieci – harcerzy, nierozumiejących wcale sytuacji na Górnym Śląsku”. W swej wcześniejszej pracy „Idea Edukacji Regionalnej w konfrontacji z rzeczywistością” pisze m.in.: „/... / obywatel polski nie ma prawa poznać w szkole prawdy o swoim regionie (Śląsku – przyp. red) i w oparciu o nią zdecydować o własnej identyfikacji narodowościowej. Zamiast tego zostanie poddany indoktrynacji politycznej opartej na polonocentryzmie i germanofobii”.
Najbardziej jednak zaiskrzyło na Śląsku Opolskim. W Strzelcach usunięto polskie godło, ponieważ starosta uznał, że w nowych realiach symbole narodowe nie będą potrzebne. Przed sądem w Prudniku rozpoczął się proces o odzyskanie kamienicy po osobie, która ponad 20 lat temu wyjechała do Niemiec. Ziomkostwo Ślązaków od razu uznało to za sprawę precedensową, która – liczą – ściągnie na Polskę lawinę podobnych pozwów. Do opolskich samorządów napływają pisma – zredagowane w jednakowej formie – w których autorzy proszą o zawiadomienie, kiedy będą mogli przejąć swoją własność zabraną im po zakończeniu II wojny światowej.