Archiwum Polityki

Niszowe, kasowe

Młodzieżowe subkultury to dla dorosłych zazwyczaj dziwactwo i kłopot. Ale cyberpunk, psychobilli, hip-hop, a nawet wojskowa fala mogą być także źródłem pokaźnych zarobków.

Zbigniew Multan, ślusarz z Jordanowa, w połowie lat 90. zamknął warsztat, założył firmę Weteran i zabrał się za produkcję tzw. chust falowych, które rezerwiści zakładają w dniu wyjścia do cywila. Fala w wojsku skomercjalizowała się już w całości. Czasy, gdy żołnierze sami malowali chusty, minęły. Dziś rezerwiści kupują je po 140–220 zł u Multana i w sześciu innych domach wysyłkowych, których reklamy można znaleźć w „Żołnierzu Polskim” i w każdej wojskowej kantynie. – W mojej jednostce służyło 140 żołnierzy, ale tylko ja miałem zdolności plastyczne. Chust mogłem zrobić pięć, a chcieli je nosić wszyscy – wspomina Multan lata 80., gdy sam był żołnierzem. Przy tak ogromnej przewadze popytu nad podażą właściciel Weterana niewiele ryzykował. Katalogi z wzorami, które rozesłał do jednostek, były rozchwytywane – w najlepszym 1998 r. jego manufaktura produkowała 600 chust miesięcznie.

Fala żołnierska nie jest wyjątkiem. Pieniądze, i to niemałe, można zarobić na każdej subkulturze. Jej członkowie, tak jak wszyscy, robią przecież zakupy, tyle że mają specyficzne oczekiwania – potrzebują płyt, ubrań, gadżetów świadczących o ich przynależności grupowej. I zawsze znajdą się tacy, którzy je dostarczą. Z roku na rok ten biznes coraz szybciej się kręci i coraz większymi pieniędzmi obraca. Liczba subkultur rośnie, a młodzież co pewien czas chętnie zmienia strój i przynależność, przy okazji nakręcając koniunkturę.

Dwudziestosiedmioletni Michał Woliński, redaktor naczelny pisma młodzieżowego „Fluid”, jako nastolatek trzymał z anarchistami. Potem był metalowcem, hiphopowcem i cyberpunkiem. Socjologowie potwierdzają, że obok twardych subkultur, powstających jako azyl dla wykolejeńców ze społecznych nizin, coraz szybciej rozwijają się ich miękkie odmiany, do których trafia młodzież z zamożniejszych domów, traktując je jako sposób świetnej zabawy.

Polityka 5.2004 (2437) z dnia 31.01.2004; Gospodarka; s. 44
Reklama