Francja – największe w UE skupisko osób wywodzących się z kultury muzułmańskiej (ok. 5 mln) i Żydów (przeszło 600 tys.) – jest na pierwszej linii frontu wojny wypowiedzianej przez islamskich fundamentalistów, którzy Koran odczytują najpierw przeciw żydom, a za nimi przeciw chrześcijanom. Od początku drugiej intifady palestyńskiej mnożą się we Francji podpalenia synagog, żydowskich szkół i przedszkoli, niszczenie cmentarzy i budynków żydowskich organizacji. Jesienią 2002 r. spalono klub sportowy w Tuluzie. Był on otwarty dla wszystkich, niezależnie od wyznania, koloru skóry, przekonań politycznych. W połowie listopada 2003 r. spłonęła szkoła żydowska w Gagny pod Paryżem. Ktoś zabrał dzieciom nie tylko szkołę, ale i część ich dzieciństwa. Kto i dlaczego?
Płonąca synagoga
Izraelski minister ds. relacji z diasporą Natan Szaranski, były radziecki dysydent i były minister spraw wewnętrznych Izraela w rządzie Benjamina Netaniahu, twierdzi, że w latach 2002–2003 liczba aktów antysemityzmu we Francji podwoiła się. Aż 47 proc. z nich przypada w Unii właśnie na „słodką Francję”. Winą obarcza się głównie arabską młodzież z przedmieść. Francuskie elity bardzo długo nie dawały wiary faktom z powodu swej poprawności politycznej względem Palestyńczyków. Po 11 września 2001 r., gdy na murach pojawiały się napisy „Śmierć Żydom” i „Brudni Żydzi”, rządząca wówczas lewica jak i prezydencka prawica przyznały w końcu, że problem pochodzi z arabskich blokowisk.
Zjawisko to przybrało formę szczególnie ostrą w Wielkanoc 2002 r. Płonęły synagogi w Lyonie, Marsylii, Montpellier, pod Paryżem i Strasburgiem.