Archiwum Polityki

Półtusze mrożone

Rząd - w wyniku porozumienia z rolnikami - przyjął kosztowny program interwencji na rynku rolnym. Pieniądze na zakupy wieprzowiny, masła i mleka w proszku musi znaleźć minister finansów i parlament. Nie miejmy jednak złudzeń. W ostatecznym rachunku zapłacą podatnicy i konsumenci.

Po ubiegłotygodniowych negocjacjach z rolnikami ostatnie słowo rządu brzmi tak: do końca czerwca 1999 r. Agencja Rynku Rolnego skupi do 50 tys. ton półtusz wieprzowych po 3,20 zł za kilogram żywca w dwóch najwyższych klasach. Liderzy rolniczych związków uważają, że to ciągle za mało, ale różnica w stosunku do rynkowych cen z początku stycznia (2,20 -2,40 zł) jest znaczna.

Pieniądze na interwencyjny skup mimowolnie wygospodarowała Rada Polityki Pieniężnej, obniżając na początku roku stopy procentowe. Dzięki temu w tegorocznym budżecie przybyło 200 mln zł przeznaczanych początkowo na obsługę długu publicznego oraz następnych kilkadziesiąt milionów zaoszczędzonych dzięki zmniejszeniu dofinansowania kredytów obrotowych dla rolnictwa, bo spadają koszty tego programu. Pieniędzy na skup 50 tys. ton wieprzowiny nie powinno więc zabraknąć. Wicepremier Leszek Balcerowicz zapewniał, że z tego akurat powodu nie trzeba też będzie nowelizować budżetu.

Rolnicy nadal narzekają, ale skup, jak można było się spodziewać, ruszył pełną parą. Przez dziesięć dni lutego Agencja Rynku Rolnego zgromadziła blisko 4 tys. ton wieprzowych półtusz. Istnieje obawa, że jeśli nie uda się odkorkować eksportu na wschód, Agencja wypełni swój plan przed terminem. Wówczas w maju lub w czerwcu powtórzy się sytuacja z początku zimy: przy wysokiej podaży ceny spadną, a desperacja rolników znowu wzrośnie. Rynkowe interwencje w żaden sposób nie rozwiązują najważniejszych problemów wsi, a tylko łagodzą napięcia i pozwalają zyskać na czasie.

Za luksus interwencji trzeba płacić. Skup na dużą skalę, po z góry ustalonej cenie, siłą rzeczy zmienił układ sił na rynku. Zakłady mięsne (które w większości prowadzą skup także na zlecenie ARR) nie mogły zignorować faktu, że tuż obok jest wielki odbiorca, który nie grymasi i bierze wszystko.

Polityka 8.1999 (2181) z dnia 20.02.1999; Kraj; s. 27
Reklama