Serce uważano kiedyś za siedzibę duszy - źródło uczuć, dobra i zła. Przypisywano mu funkcje, będące domeną mózgu. Ponieważ serce reaguje na działanie hormonów i neurotransmiterów, mamy wrażenie, że to ono odpowiada za odczuwaną przez nas radość, strach lub podniecenie. Naprawdę jest tylko życiodajną pompą, której zatrzymanie wyznacza kres naszego życia. W krajach rozwiniętych choroby krążenia są główną przyczyną zgonów (ok. 30 proc.). Rocznie umiera na nie ponad 15 mln ludzi na świecie.
U podłoża tych chorób leży miażdżyca. Substancje tłuszczowe i wapń odkładają się w ściankach naczyń krwionośnych, powodując utratę ich elastyczności i zwężenie, będące przyczyną nadciśnienia. Miażdżyca arterii wieńcowych, które odżywiają serce, prowadzi do jego niedokrwienia, objawiającego się dusznicą bolesną. Płytka miażdżycowa, która oderwie się od podłoża, może spowodować zator w naczyniu lub zainicjować powstanie skrzepu. Dopływ krwi do organów zostaje odcięty, powodując ich obumieranie. Jeśli zdarzy się to w tętnicach wieńcowych - mamy zawał serca, jeśli w tętnicach mózgowych - mamy udar mózgu. Obydwa przypadki często są śmiertelne. W Polsce ok. 100 tys. osób rocznie dostaje zawałów serca, prawie połowa z nich umiera.
Przywrócenie krążenia w naczyniach wieńcowych jest kluczem do leczenia osób z rozwiniętą chorobą wieńcową i do ratowania ich życia po zawałach. W skomplikowanych przypadkach kardiochirurdzy wykonują operacje zwane by-pass, podczas których wszczepia się pacjentowi do serca fragmenty jego własnych żył (pobranych np. z nogi) i przywraca krwiobieg, omijając zatkane czy zwężone naczynia. W innych przypadkach stosuje się angioplastykę - operacje, które otwierają zatkane arterie za pomocą baloników, maleńkich wirujących wiertełek lub laserów. Operacje te szybko przywracają ukrwienie serca, ale nierzadko towarzyszą im komplikacje.