Można było oczekiwać, że jury szukając kandydata do nagrody głównej dokona wyboru między dwoma festiwalowymi filmami, które otrzymały najwięcej nominacji do Oscarów: "Zakochanym Szekspirem" (13 nominacji) i "Cienką czerwoną linią" (7). A jednak końcowy werdykt zaskoczył: film Terrence´a Malicka dostał Złotego Niedźwiedzia, podczas gdy uznany już za arcydzieło "Szekspir" Johna Maddena zadowolić się musiał wyróżnieniem za scenariusz. Jest nadzieja, że ta inteligentna, dowcipna opowieść o okolicznościach, w jakich młody Szekspir pisał "Romea i Julię", będzie mieć swój wielki dzień 21 marca, kiedy to wręczone zostaną Oscary.
Umieraj ciszej
Melanezyjska wyspa Guadalcanal, odkryta w XVI wieku, ponoć do dziś zachowała swój dziewiczy urok. W czasie drugiej wojny światowej w tych rajskich plenerach odbyła się jedna z najbardziej zaciętych bitew między wojskami amerykańskimi i japońskimi. Jej przebieg opisał James Jones w głośnej książce "Cienka czerwona linia".
Ekranizacja dzieła Jonesa była wielkim przedsięwzięciem: z pietyzmem odtworzono najdrobniejsze szczegóły scenograficzne i batalistyczne. Na ekranie, w większych lub mniejszych rolach, pokazuje się połowa Hollywood, m.in. Nick Nolte, Sean Penn, John Travolta.
Bitwa rozgrywająca się na Guadalcanal przypomina polowanie na ludzi: amerykańskie oddziały, które wylądowały na wyspie, ścigają niewidocznego wroga ukrytego wśród wysokich traw. Nie ma tu nieustraszonych bohaterów z wojennych filmów sprzed kilkudziesięciu lat ani takich wyczynowców jak Rambo, który sam wygrywał przegraną wojnę w Wietnamie. Heroiczne gesty wykonują jedynie dowódcy wyższych szczebli, podczas gdy żołnierze są zwyczajni, chcą żyć, boją się śmierci. Umierają jakby dziwiąc się, że to tak właśnie wygląda.