Archiwum Polityki

Doktor Judym i doktor Wziątek

Pani A. chce, żeby męża operował wybrany przez nią lekarz. Ale dlaczego – zastanawia się – nie mogę legalnie zapłacić w kasie szpitala? Dlaczego system zmusza nas do dawania łapówek?

Eksperci ubezpieczeniowi zwracają uwagę na fakt, że Polacy niezbyt chętnie wydają pieniądze na dobrowolne ubezpieczenia, których efekty mogą się przydać być może raz na kilka–kilkanaście lat. Są natomiast skłonni wydać nawet dużą sumę, jeśli choroba już jest. I wtedy pojawia się problem, jak je dać, aby nie naruszyć moralności własnej i lekarza? Wciąż nie ma jasnych mechanizmów, które pozwoliłyby służbie zdrowia legalnie wchłonąć pieniądze, które pacjenci i ich rodziny są skłonni wydać na leczenie. Nie można wykluczyć, że część pacjentów woli wręczać kopertówki, niż płacić legalnie, bo jest przekonana, że łapówki lepiej działają, ale wiele osób łapówkami się brzydzi. I ci są bez wyjścia. Kwitnie za to szara i półszara strefa.

W statystykach naczelnego rzecznika odpowiedzialności zawodowej lekarzy – korporacyjnego odpowiednika prokuratora – jest wyodrębniona rubryka „korzyść materialna”. W pierwszym półroczu 2003 r. na łączną liczbę 1060 spraw tylko 14 dotyczyło przyjmowania łapówek. Rzecznicy rozpatrzyli 11 spraw z tej kategorii, z czego tylko w jednym przypadku wystąpili do sądu lekarskiego z wnioskiem o ukaranie. W pozostałych odmówili wszczęcia postępowania, podjęli decyzję o umorzeniu lub załatwieniu w inny sposób. W 2002 r. do rzeczników wpłynęło 2711 skarg, z czego łapownictwa dotyczyły 24. Na 21, które wówczas zostały rozpatrzone, 5 zakończyło się wnioskami o ukaranie.

Według prof. Zbigniewa Czernickiego, naczelnego rzecznika odpowiedzialności zawodowej lekarzy, w sprawach o przyjęcie korzyści zwykle chodzi albo o przyśpieszenie terminu zabiegu, albo o to, by wykonała go konkretna osoba. – Mamy do czynienia z dość przypadkowymi ofiarami, jak w dziecięcej odliczance: na kogo popadnie, na tego bęc – mówi doktor – nazwijmy go – Wziątek, ordynator w dużym szpitalu na prowincji.

Polityka 11.2004 (2443) z dnia 13.03.2004; Kraj; s. 31
Reklama