Kiedy Wanunu opuszczał więzienie, Shirley Hanin-Bentow, żona Ofera Bentowa, zamożnego biznesmena, zaryglowała drzwi mieszkania na cztery spusty i poprosiła ochroniarzy pilnujących zamkniętego osiedla w Orlando na Florydzie, aby strzegli jej dwojga dzieci jak oka w głowie.
Przed niespełna dwudziestu laty Wanunu, technik zatrudniony w reaktorze atomowym na pustyni Negew, sprzedał brytyjskiemu pismu „Sunday Times” ściśle tajny proces produkcji broni nuklearnej. Przez wiele miesięcy fotografował każdy zakątek reaktora i skrzętnie odnotowywał szczegóły dotyczące izraelskiego systemu wzbogacania uranu. W wywiadzie dla tygodnika twierdził, że Izraelczykom udało się wyprodukować także bomby wodorowe i neutronowe. Tekst wywiadu i towarzyszące mu zdjęcia zostały opublikowane w październiku 1986 r. i wywołały światową sensację. Specjalna komisja izraelskich władz bezpieczeństwa długo badała sprawę. Czy ujawniła sposób, w jaki zwykłemu technikowi udało się spenetrować najbardziej strzeżone państwowe tajemnice, tego się chyba nigdy nie dowiemy. Sprawozdanie komisji spoczywa zamknięte w jednej z przepastnych szaf pancernych Mosadu.
Latem 1986 r. dyrekcja reaktora w Dimonie zwolniła Mordechaja Wanunu po dwunastu latach pracy. Przyczyna zwolnienia nie jest znana. Rozgoryczony technik przekazał krewnym na przechowanie 40 tys. zaoszczędzonych dolarów, a za resztę kupił bilet lotniczy do Tajlandii. Chciał być jak najdalej od Izraela. Na Dalekim Wschodzie szukał nowego sensu życia i nowej przyszłości. W Bangkoku zbliżył się do mnichów buddyjskich. Nie doznawszy wymarzonej nirwany, przeniósł się do Australii i zamiast wiary w reinkarnację, przyjął chrzest w kościele anglikańskim. Wkrótce po tym, być może powodowany pragnieniem zemsty, a może zainspirowany religijnym przesłaniem, nawiązał kontakt z brytyjskimi dziennikarzami.