Archiwum Polityki

Sokół w spirali

Pitagoras miał rację. Wielkie bogactwo form natury wyjaśnić można prostymi regułami.

Fascynacja kształtem jaja, kulinarnego bohatera Wielkanocy, trwała przez dzieje. Udokumentowane ślady mody na kolekcjonowanie przyczółków życia znoszonych przez ptaki, a także żółwie i krokodyle, sięgają 1671 r. i prowadzą do sir Thomasa Browne’a z Norwich w Anglii. Szlachetnej rozrywce oddawali się również włoscy arystokraci: książę de Marsigli i książę Ginanni, którzy zasłynęli jako autorzy pierwszych poświęconych jajom monografii wydanych na początku XVIII w.

Na bardziej nowoczesną teorię wyjaśniającą kształty jaj poczekać trzeba było do lat dwudziestych XIX w., kiedy to ukazało się wielkie dzieło autorstwa Niemców Naümanna i Bühlego „Eier der Vögel Deutschlands” (Jaja ptaków niemieckich). Stwierdzili oni, że kształt zależy nie od tego, co się z jaja wykluje, ale od zwierzęcia, które jajo znosi.

Jak powstaje kształt

W 1917 r. ukazało się jedno z największych dzieł nowoczesnej biologii, monumentalny traktat autorstwa sir d’Arcy’ego Wentwortha Thompsona „On Growth and Form” (O wzroście i formie). W piętnastym rozdziale poświęconym jajom szkocki uczony wyjaśnia, że ich kształt jest skutkiem sił oddziałujących na formującą się skorupkę w trakcie jej podróży przez jajowód. Wielkość Thompsona polega na tym, że swymi badaniami objął nie tylko jaja, ale całą różnorodność występujących w naturze kształtów. Intrygowało go pytanie, skąd się bierze bogactwo form przyrody: bajeczne kształty muszli, liści, kwiatów, skrzydeł ptaków i owadów.

Przez znaczną część historii człowiek (przynajmniej w kręgu kultury judeochrześcijańskiej) rozwiązywał ten problem w sposób dosyć prosty: odpowiedzialnością za różnorodność natury obarczał Pana Boga.

Polityka 15.2004 (2447) z dnia 10.04.2004; Nauka; s. 82
Reklama