Archiwum Polityki

Wyrwać z polisy

Miałeś wypadek? To masz pecha. Często nie uratuje cię nawet ubezpieczenie. W Polsce pojawiło się wiele firm, które pomagają poszkodowanym w dochodzeniu roszczeń.

Prawnicy, likwidatorzy i rzeczoznawcy, którzy wcześniej pracowali dla towarzystw ubezpieczeniowych (i robili wszystko, co w ich mocy, żeby wypłacać jak najniższe odszkodowania), teraz zmieniają zawód i punkt widzenia. – Przez 10 lat pracowałem jako likwidator szkód ubezpieczeniowych. Patrząc na bezradność klientów i bezwzględność firm ubezpieczeniowych pomyślałem, że doradzając poszkodowanym na pewno nie umrę z głodu – mówi Paweł Grębowiec, współwłaściciel warszawskiej kancelarii Hexa, Dochodzenie Odszkodowań, który swoje usługi poleca w prasie i Internecie, a ulotki rozkłada na korytarzach firm ubezpieczeniowych. Takich doradców w dużych miastach jest więcej.

W przeciwieństwie do kancelarii adwokackich wynagrodzenie biorą jedynie w przypadku wygranej. – Klient dzieli się z firmą swoim odszkodowaniem – zwykle jest to 10–20 proc. odzyskanej kwoty. Jeżeli sprawa jest prosta, to stawka jest niska, jeśli skomplikowana i szansa wygranej mała, to wiadomo, że procent musi być wyższy – wyjaśnia Grębowiec, dzisiaj skuteczny naśladowca amerykańskich prawników: – Jeśli ktoś będzie potrzebował od razu pieniędzy, to już wkrótce będziemy mogli jego roszczenie wykupić.

Grębowiec i pozostali właściciele biur doradczych niechętnie mówią o liczbie prowadzonych spraw i dochodach. Ci początkujący, jak Dolnośląskie Centrum Dochodzenia Odszkodowań, dorobili się po kilkunastu klientów, ale już lekko okrzepłe Biuro Pomocy Osobom Poszkodowanym w Wypadkach z Jeleniej Góry w ciągu roku zdobyło ich prawie 200.

Ta ostatnia firma nie ograniczyła się do reklamy. Do współpracy zaprosiła dwudziestu byłych agentów ubezpieczeniowych i rzeczoznawców, którzy dostają procent od każdego przyprowadzonego klienta.

Polityka 16.2004 (2448) z dnia 17.04.2004; Gospodarka; s. 40
Reklama