Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Pierwsza kadrowa na Europę

Gdyby 13 czerwca frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego odpowiadała imponującej liczbie komitetów i kandydatów, nie byłoby źle. Politycy to głosowanie traktują jako rodzaj prawyborów krajowych, które mają zweryfikować układ znany z sondaży. Dla kilku ugrupowań będą testem ostatniej szansy.

Zwiadowcy już przedeptali ścieżki w Parlamencie Europejskim. Na początek jeden zawiózł do Strasburga dwa krzyże do zawieszenia w sali obrad, by poczuć się bardziej swojsko. Drugi przemawiał jak zwykle za długo, ale wyłączono mu po prostu mikrofon. Trzeci uderzył w patetyczne narodowe tony, co nie odbiło się szerszym echem. Może nawet tę oryginalność polskich tymczasowych eurodeputowanych, pochodzących jeszcze z nominacji naszego parlamentu, my zauważyliśmy bardziej niż parlamentarzyści europejscy, którzy niejedno już na tej sali widzieli.

Za zwiadem wyruszy teraz pierwsza kadrowa w składzie 54 osób wybranych w wyborach powszechnych. Zakończył się właśnie etap rejestracji list partyjnych i obywatelskich, wszyscy odkryli swe karty i zainaugurowali kampanię. Dominowały tony patriotyczne. Samoobrona modliła się na Jasnej Górze przede wszystkim o renegocjację traktatu akcesyjnego (wyższe limity produkcyjne, wyższe dopłaty bezpośrednie). Prawo i Sprawiedliwość, startujące pod hasłem „Z godnością do Europy”, w Sali Hołdu Pruskiego w Sukiennicach oraz na krakowskim Rynku, gdzie przysięgał Kościuszko, deklarowało, że będzie „strzec polskiego interesu narodowego oraz chrześcijańskiej tożsamości naszego kontynentu w strukturach Unii Chrześcijańskiej”. Platforma Obywatelska w auli Politechniki Warszawskiej w obecności szefowej niemieckiej CDU Angeli Merkel mówiła o zastąpieniu nienawiści miłością, oraz że silna Polska w Europie to silna Europa, co miało uspokoić rosnące obawy, że może jednak także bałagan.

Inauguracje nie przyciągały z reguły większej uwagi publiczności, podobnie jak nie widać na razie większego zainteresowania samymi wyborami. Przewiduje się, że głosować będzie jedna czwarta uprawnionych, co jest mniej więcej średnią europejską.

Polityka 20.2004 (2452) z dnia 15.05.2004; kraj; s. 28
Reklama