Prezydentowi i przewodniczącemu zarzuca się przestępstwa urzędnicze i korupcję. O rozmaitych nieprawidłowościach wiedziano od lat, ale dla partyjnego interesu to ukrywano. Teraz opolska lewica trzeszczy w szwach – jej prominenci skaczą sobie do gardeł. Pojawiają się propozycje samorozwiązania organizacji, przynajmniej miejskiej. – Wyjdziemy z tego z guzami i sińcami, dostaniemy cięgi w najbliższych wyborach, ale musimy z tego wyjść – zapowiada jednak z wiarą Piotr Synowiec, szef miejskiej organizacji SLD. – Kilka osób nie może przecież zrujnować lewicowej formacji.
Tymczasem prokuratura okręgowa zapowiada dalsze zarzuty i oskarżenia wobec byłych, powiązanych z SLD, członków elity władzy w mieście: – Zaczęliśmy od wierzchołka urzędniczej piramidy, a teraz będziemy schodzić w dół – mówi prokurator Roman Wawrzynek. Były prezydent wyszedł za kaucją, ale nie cieszył się długo wolnością. Po dziesięciu dniach wrócił do aresztu. – Złożyliśmy zażalenie na decyzję sądu, ponieważ obawialiśmy się, że na wolności Pogan będzie mataczyć – dodaje prokurator.
Partia ratuszowa
W Opolu lewica dominowała w miejskich władzach od 1994 r. Na zewnątrz władze te były chwalone za gospodarność (miasto przez lata znajdowało się w czołówce rankingów samorządowych), zwłaszcza za sprawne usuwanie szkód po powodzi.
– W drugiej kadencji mówiło się już, że miastem nie rządzi lewica, tylko partia ratuszowa – twierdzi opolski działacz SLD. Wokół Pogana miała uformować się grupa, która traktowała Opole jak swoje miasto. – Dlatego w 1999 r. za rządów AWS ratuszem zajęła się NIK.
Ta władzom miasta wytknęła m.in. błędy przy przetargach na zarządzanie mieniem komunalnym.