Archiwum Polityki

Wybiera środek

Zgodnie z wiedzą politologów partia rządząca w Białym Domu powinna przegrać wybory parlamentarne w połowie kampanii prezydenckiej, bo zawsze przegrywa. Toteż bardzo dobry rezultat Demokratów w wyborach uzupełniających do Kongresu to nie lada wyczyn; sytuacja tej partii - w związku z miłosnym skandalem prezydenta Clintona - była wyjątkowo trudna. A może zmienili się wyborcy?

Po publikacji raportu prokuratora Kennetha Starra oczekiwano, że Demokraci poniosą w wyborach klęskę. W atakowaniu Clintona Republikanie przebrali jednak miarę, wykazując zadziwiającą głuchotę na głos społeczeństwa, które szybko miało dość pomiatania prezydentem. Na tydzień przed głosowaniem Grand Old Party, jak określa się Republikanów, nadała w telewizji ogłoszenia przypominające, że Clinton kłamał. Zmobilizowało to tylko najbardziej lojalny elektorat Demokratów - Afroamerykanów i członków związków zawodowych, którzy tłumnie stawili się w lokalach wyborczych i przeważyli szalę.

Porażka Republikanów rozwiała ich nadzieje na sparaliżowanie prezydentury Clintona. Republikańscy członkowie Komisji Sądowniczej Izby Reprezentantów, gdzie 19 listopada rozpoczną się przesłuchania w sprawie impeachmentu (pozbawienia stanowiska), gorączkowo zastanawiają się teraz, jak wybrnąć ze ślepej uliczki. Po zwycięstwie Demokraci pogodzili się z Clintonem i nie opuszczą go w potrzebie. Republikanie, mimo posiadania większości w Izbie, nie zdecydują się na samobójczy krok uchwalenia artykułów impeachmentu wyłącznie swoimi głosami. Gorączkowo zmierzają więc do kompromisu, najlepiej w postaci wymierzenia Clintonowi nagany przed Kongresem i kary pieniężnej.

Wśród Republikanów trwają wewnętrzne rozrachunki. Po co było - pytają krytycy - czynić z popularnego prezydenta główny temat kampanii, zamiast skupić się na istotnych dla ludzi problemach? Kierownictwo partii nie przedstawiło tym razem klarownego programu w rodzaju "Kontraktu z Ameryką". Konserwatyści, domagający się kontynuacji republikańskiej rewolucji, obwiniają za to przewodniczącego Izby Reprezentantów Newta Gingricha. Ten do niedawna bardzo popularny polityk zapowiedział już, że zamierza opuścić Kongres.

Przegranych atakuje najzacieklej moralistyczno-religijna prawica, według której Republikanie powinni śmielej forsować jej program - zakaz aborcji i małżeństw homoseksualistów, modlitwę w szkołach itd.

Polityka 46.1998 (2167) z dnia 14.11.1998; Wydarzenia; s. 15
Reklama