Archiwum Polityki

Chińska esencja

Ameryka i Chiny - walcząc z wszechdominacją piłki nożnej - zgotowały światu 9-dniowy spektakl. Cesarskie powitanie rodem z VII wieku w starej stolicy Chin - Xianie. Towarzyszący amerykańskiemu prezydentowi tysiącosobowy orszak. Prezydent z rodziną pośród żołnierzy z gliny w cesarskim grobowcu. Plac Tiananmen, nowe wieżowce w Szanghaju, pejzaże w Guilin i giełda w Hongkongu jako tło wizyty. Setki, o ile nie tysiące (wliczając chińskich) dziennikarzy. Czy to tylko medialne wydarzenie, czy też narodziny nowego globalnego układu sił?

Chińczycy czynią wszystko, by utrzymać wizytę w tonacji jak "równy z równym". Tamtejsza telewizja i kroniki filmowe już od tygodni pokazywały prezydentów Clintona i Jiang Zemina kroczących obok siebie podczas ubiegłorocznej wizyty chińskiego przywódcy w Białym Domu. Teraz okazji, by sięgnąć po propagandowe zyski, jest jeszcze więcej. Tyle że prezentowanemu utworowi dodano refren: "Ameryka jest z nami".

Rozpad ZSRR zmienił strategiczne oceny Pekinu. USA stały się jedynym supermocarstwem. Mimo iż mają odmienny system wartości, stanowią tylko potencjalną, a nie realną groźbę. Byłoby nierozsądnie, aby reformujące się i modernizujące Chiny wchodziły z supermocarstwem w konfrontację. Pekin głosi, że - nie zważając na różnice interesów - trzeba poszukiwać dróg zbliżenia, korzystać z amerykańskiej potęgi gospodarczej, ściągać amerykański kapitał i technologie. Jiang Zemin w wywiadzie dla CNN tak określał strategiczne cele Chin wobec USA: zwiększać wzajemne zaufanie, rozwijać współpracę i nie wdawać się w konfrontację. Strategia ta określana jest mianem "konstruktywnego zaangażowania", ale w istocie mamy tutaj do czynienia ze zmodernizowaną wersją starej zasady tiyong, zgodnie z którą Chiny stanowią "esencję", a zagranica ma być "praktycznie użyteczna".

Politycy amerykańscy mają trudniejsze zadanie. Lista amerykańskich problemów w stosunkach z Chinami jest długa: rosnący deficyt (blisko 50 mld dolarów w ub.r.) i sporna klauzula największego uprzywilejowania w handlu, naruszenia praw człowieka, stosunek do Tajwanu i Tybetu, kłopot z prawami autorskimi (w połowie tej dekady aż 59 pirackich tłoczni płyt kompaktowych w ChRL!), sprzedaż chińskiej broni i technologii, w tym jądrowej do państw takich jak Iran, Syria, Pakistan, Algieria, Egipt, Brazylia czy Afryka Południowa.

Polityka 27.1998 (2148) z dnia 04.07.1998; Wydarzenia; s. 18
Reklama