Archiwum Polityki

Idol zastępczy

Bogusław Linda na ekranie, Leszek Miller na trybunie sejmowej, Radek Sikorski w rządzie, Ryszard Rynkowski na estradzie, Krzysztof Hołowczyc w samochodzie, Andrzej Gołota na ringu - oto pierwsze nazwiska z galerii twardych facetów, którzy w ostatnich sezonach wypierają z masowej wyobraźni hamletyzujących mięczaków z romantycznym rodowodem.

Inauguracji III RP towarzyszyła symboliczna wręcz scena: pierwszy niekomunistyczny premier Tadeusz Mazowiecki, wygłaszający właśnie w Sejmie swe exposé, słabnie i schodzi na chwilę z mównicy. W "normalnym" kraju taki początek nie wróżyłby prezesowi rady ministrów niczego dobrego, biura badania opinii publicznej odnotowałyby gwałtowny spadek jego popularności. U nas rezultat był dokładnie odwrotny - Mazowiecki zyskał jeszcze większą sympatię.

To było jednak dziewięć lat temu. Dzisiaj polityk przeżywający na oczach społeczeństwa chwile słabości nie budziłby raczej jednoznacznie pozytywnych emocji. Wówczas mieliśmy nieco idealistyczne oczekiwania - chcieliśmy, by rządzili nami ludzie przede wszystkim uczciwi, niekoniecznie mocni. Zbyt dobrze pamiętano bowiem jeszcze, że siły można użyć w złym celu, a racja jest często po stronie słabszego. Obecnie jesteśmy świadkami innego zjawiska - zarówno w polityce, jak i w kulturze (zwłaszcza masowej), w życiu publicznym, pojawia się tęsknota za twardzielem.

Najpierw trzeba było jednak otrząsnąć się z przeszłości. Tradycja romantyczna, która na długo zawładnęła umysłami Polaków, uczyła czcić bohaterów przegranych bitew i powstań. W latach późniejszego PRL obowiązki bohatera romantycznego przejmuje młody inteligent z pierwszych filmów Krzysztofa Zanussiego, stawiany przed wyborem: kariera za wszelką cenę czy niezbywalne wartości moralne? W kinie niepokoju moralnego końca lat 70. słaby inteligent próbuje się przeciwstawić czynnie złu, ale z reguły przegrywa z silnymi sekretarzami partii i funkcjonariuszami służb specjalnych.

Szczytowym wytworem polskiego ambitnego kina był jednak tzw. snuj, bohater typowo inteligencki, o nieustabilizowanym życiu wewnętrznym, outsider z wyboru, przyglądający się z boku życiu, które mało go pociąga.

Polityka 27.1998 (2148) z dnia 04.07.1998; Społeczeństwo; s. 62
Reklama