Archiwum Polityki

Kapuśniak magiczny

Szlagierem obecnego lata jest kapuścianka. Ową zupę, wytworzoną głównie z głąba pospolitej kapusty, jedzą wszyscy: świat biznesu i reklamy, sfery polityczne i artystyczne, a za ich przykładem szerokie masy. Odchudzająca dieta oparta na kapuściance jest zjawiskiem interesującym. Mniej z kulinarnego, bardziej z socjologicznego punktu widzenia.

Kapuściana dieta musiała przywędrować do Polski kilkoma drogami, o czym świadczy bogactwo nazewnictwa. W Instytucie Żywności i Żywienia znana jest pod nazwami "kalifornijska" lub "kanadyjska". W kręgach ludzi reklamy rozpowszechniła się jako "dieta kosmonautów". Na odbitkach, przekazywanych z rąk do rąk na zasadzie łańcuszka świętego Antoniego, widnieje: "Dieta dla pacjentów z problemami kardiologicznymi, stosowana w celu szybkiego schudnięcia, wg Sacred Heart Memorial Hospital". Od ludzi biznesu dowiadujemy się, że już cztery lata temu została ona zaimportowana prywatnymi kanałami ze Szwecji.

Nie byłyby jednak wszystkie te rekomendacje i nobilitacje wiele warte, gdyby dieta nie trafiła do telewizji, a ściślej do serialu "Klan", oglądanego przez sześć do ośmiu milionów widzów. Jak wyznaje jego scenarzysta i współproducent Wojciech Niżyński, pomysł wpisania diety do scenariusza wziął się stąd, iż pewnego dnia wspomniał o niej jeden z redaktorów telewizyjnych. Wspominając zaznaczył, że dietę stosuje prawdopodobnie pokaźny odsetek establishmentu politycznego, z prezydentem RP na czele.

Tezę, iż dieta jest szczególnie popularna w kręgach lewicy, udało nam się częściowo potwierdzić. Co do prezydenta, jasności nie ma: - Głowy nie dam, że nie je - odpowiedziała na nasze pisemne zapytanie dyrektor Teresa Grabczyńska z Pałacu. - Je wszystko, co zdrowe.

Tak czy inaczej wieść o diecie poszła w lud. Popyt na kapustę, paprykę, a zwłaszcza seler naciowy, podstawowe ingrediencje kosmicznego kapuśniaku, wzrósł aż do wyczerpania w wielu miejscach podaży.

Wojciech Niżyński ma powód do satysfakcji, gdyż - jak twierdzi - zyskał pewność co do akceptacji serialu w narodzie. Dotychczas naród na dowód uwielbienia dla rozmaitych produkcji filmowych przejmował zeń powiedzonka, maksymy, dowcipy.

Polityka 28.1998 (2149) z dnia 11.07.1998; Społeczeństwo; s. 66
Reklama