Archiwum Polityki

Good bye, Gierek!

Powiedzmy otwarcie: brakuje dobrych historycznych opracowań lat 70. Okres ten, w porównaniu do innych etapów Polski Ludowej, jest po prostu zaniedbany. Swoisty paradoks – po angielsku opublikowano więcej książek o tamtych latach PRL niż po polsku. Wiedzę zastępują więc sentymenty.

Komuno wróć” – z przesadą zatytułowała swego czasu jedna z gazet wyniki badań sondażowych. Na pytanie bowiem: „Który przywódca zrobił najwięcej dla Polski po II wojnie światowej? ” – 46 proc. Polaków wskazało na Edwarda Gierka. Nie wynika z tego, że chcą powrotu komunizmu z jego symbolami: dyktaturą monopartii, propagandą i cenzurą, podległością wobec ZSRR. Wynika zaś, że mają sentyment do byłego I sekretarza PZPR.

Źródeł tęsknoty za dekadą Gierka jest dziś wiele. Bez wątpienia mamy do czynienia z nostalgią będącą wynikiem rozczarowania współczesnością. To nie jest tęsknota za starym porządkiem, lecz za utraconym bezpieczeństwem socjalnym, względnym dobrobytem, gwarancją pracy. To również emocjonalnie ugruntowane przekonanie, że to, co się robiło w młodości, miało sens, nie było czarną dziurą w biografii.

Gomułka na emeryturę

By zrozumieć dzisiejszą fascynację Gierkiem i ówczesne nadzieje Polaków z początków jego dekady, warto cofnąć się do czasów poprzednika. Za ilustrację tej podróży w czasie posłużą wyniki nigdy nie publikowanych badań OBOP z lat 60. i 70.

Wedle ówczesnych europejskich standardów Polska końca lat 60. była krajem biednym i zaniedbanym. Łatwo można było to dostrzec na ulicach miast, zwłaszcza średnich i małych. Nieotynkowane stare domy, ulice w dużej mierze brukowane, słabo oświetlone, gdzie ciągle straszyły pozostałości po wojnie: puste place i ruiny. Nowych domów budowano mało, co przy skali potrzeb jednego z najbardziej zniszczonych w czasie II wojny krajów i w dodatku szykującego się do przyjęcia w dorosłe życie powojennego wyżu demograficznego, czyniło problem mieszkaniowy szczególnie palącym.

Polityka 45.2004 (2477) z dnia 06.11.2004; Historia; s. 78
Reklama