Archiwum Polityki

Sposób na wlewkę

Dopingowe wpadki węgierskich olimpijczyków wstrząsnęły narodem i politykami. Siedemnaście medali, w tym aż osiem złotych, oraz znakomite trzynaste miejsce wywalczone przez Węgrów w klasyfikacji igrzysk olimpijskich w Atenach, nie jest w stanie przesłonić hańby aż pięciu dyskwalifikacji za stosowanie dopingu.

Węgrzy nie tylko stracili 2 złote i 1 srebrny medal, ale zajęli również pierwsze miejsce na wstydliwej liście wpadek dopingowych. Jest to jeden z największych międzynarodowych skandali, jaki spotkał ten kraj w ostatnich latach. I nie tylko kibice, ale również politycy nie chcą pogodzić się z kompromitacją węgierskiego sportu.

Odpowiedzialność za to, co stało się w Atenach, rozłożyła się w równej mierze na pełniącego w trakcie olimpiady obowiązki ministra sportu, a dziś premiera Węgier Ferenca Gyurcsanya oraz na przewodniczącego Węgierskiego Komitetu Olimpijskiego Pala Schmitta. Pierwszy jest liderem socjalistyczno-liberalnej koalicji rządowej, drugi natomiast niedawno związał się z opozycją. Obok przywódcy prawicy Viktora Orbana jest w niej postacią kluczową. Schmitt został deputowanym do Parlamentu Europejskiego z listy młodych demokratów FIDESZ. Jeszcze rok temu obaj politycy zgodnie współpracowali nad przygotowaniem węgierskiej ekipy do startu w Atenach. Dziś są po różnych stronach barykady w kraju, w którym od dawna toczy się równie zaciekła walka polityczna jak w Polsce. Kwestia dopingowych wpadek nabrała więc na Węgrzech znaczenia politycznego.

Pięć czarnych plam

Węgrzy nigdy dotąd nie utracili złotego medalu olimpijskiego wskutek dyskwalifikacji za doping. Wiadomość o tym, że dekoracja zwycięzców rzutu dyskiem zostaje przesunięta, bo Robert Fazekas, który rzucił najdalej, ma kłopoty z testem antydopingowym, spadła na Węgrów jak grom z jasnego nieba. Zawodnik przez kilka godzin nie był w stanie oddać próbki moczu do analizy. Obowiązujący od igrzysk w Sydney kodeks WADA (Światowa Agencja Zwalczania Dopingu) dokładnie określa sposób pobierania próbki. Jest on obserwowany przez kontrolerów, krępujący dla obu stron. Przez kilka godzin Fazekas nie potrafił lub nie chciał wydusić regulaminowych 75 mililitrów.

Polityka 41.2004 (2473) z dnia 09.10.2004; Świat; s. 64
Reklama