Kiedy Kasia wyciąga zza wycieraczek ulotki agencji towarzyskich, ma poczucie, że świat zwariował, a ludzie chyba jakoś się pogubili. Michał w takich sytuacjach też czuje głęboki wewnętrzny sprzeciw. Czasem mają wrażenie, że żyją na wyspie otoczonej nieprzyjaznym żywiołem, ale to ich tylko wzmacnia w postanowieniu – żadnego seksu przed ślubem. To jeszcze pół roku.
– Trudno jest wytrwać, bo dla zakochanych pragnienie fizycznej bliskości jest czymś naturalnym – przyznaje Michał. Dlatego ustalili wyraźne granice bezpieczeństwa: wolno się całować i przytulać, ale nic ponadto. Gdy jest szczególnie ciężko, klękają do wspólnej modlitwy, która zastępuje im przyzwoitkę. Michał, chirurg dziecięcy, ma mieszkanie w Warszawie. Kasia, studentka anglistyki, płaci za wynajęte. Nawet jej babcia dopytywała się, dlaczego nie zamieszkają razem.
– Chcemy zachować coś pięknego – tłumaczy Kasia. – Dziewictwo to będzie dar, który złożymy sobie po ślubie.
– Wtedy dopiero ślub coś zmienia. Jest momentem otwierającym nową jakość życia –dodaje Michał.
Kasia i Michał należą do duszpasterstwa akademickiego przy kościele św. Anny w Warszawie. W ich środowisku wytrwanie w czystości przedślubnej jest rzeczą oczywistą, bo wynika z nauki Kościoła, a tę należy przyjmować w całości. Temat celibatu, dyskutowany przez biskupów podczas ostatniego synodu, nie pojawia się na spotkaniach duszpasterstwa. – To oczywistość. O czym tu debatować – mówi Michał.
Ocalić Izaaka
Wśród kapłanów i zakonników popularna jest anegdota o księdzu Józefie Tischnerze, który bardzo zmęczony kładł się spać i zapowiadał, żeby go pod żadnym pozorem nie budzić; chyba żeby znieśli celibat.