Na polskie ekrany wchodzą dwa kontrowersyjne filmy z Francji, które stawiają widza przed dylematem. Chodzi o „Gwałt” debiutantki Virginie Despentes, oskarżanej o przemycanie pornografii w filmie mającym mówić o nędzy współczesnego świata, oraz „Nieodwracalne” Gaspara Noego z piękną Moniką Bellucci. W tym drugim filmie sadystyczne sceny gwałtu analnego trwają na tyle długo i są z taką drobiazgowością pokazywane, że można postawić reżyserowi nie tylko zarzut delektowania się łamaniem tabu w kinie artystycznym, ale i napawania się samym przedstawianiem tych działań.
„Gwałt” zrealizowała 34-letnia wojująca feministka, autorka trzech wydanych za granicą w latach 90. prowokacyjnych powieści o prostytutkach. Jej życiorys przypomina opisywane przez nią patologiczne przypadki. Po ucieczce z domu17-letnia Despentes została brutalnie zgwałcona, pracowała w peep showach, narkotyzowała się. Z dna udało się jej wydostać dzięki pisaniu, które traktowała jak swoistą psychoterapię. Dziesięć lat temu ukazała się jej pierwsza, zawierająca autobiograficzne wątki, książka pod ostentacyjnym tytułem „Baise-moi” (pieprz mnie). Dwie dziewczyny z marginesu, bez pracy, ciężko doświadczone przez los, gwałcone i bite, wyruszają w szaleńczą podróż, żeby wziąć odwet za swoje upokorzenia. Podrywają facetów, zaciągają ich do łóżka, a następnie w okrutny sposób mordują. Jednemu, po udzieleniu lekcji miłości francuskiej masakrują obcasami twarz, drugiemu każą się rozebrać, stanąć na czworaka i po wetknięciu lufy w odbyt pociągają za spust. Swoje ofiary wybierają na oślep, bez konkretnego motywu, kierując się wyłącznie nienawiścią do świata, w szczególności do mężczyzn. Zszokowany krytyk „Le Nouvel Observateur” stwierdził, że uprawianie seksu przypomina w tej książce wojnę i choćby dlatego nie warto jej spisywać na straty.