Archiwum Polityki

Wielki spid

Na uczelniach zaczęła się sesja. A kiedy zaczyna się sesja, dilerzy zacierają ręce. Bo blisko dwa miliony studentów próbuje wtedy przez parę tygodni nauczyć się wszystkiego, czego się nie nauczyli przez cały semestr. Na potęgę sięgają po amfetaminę.

Dla mnie to jest problem. Bo jestem nauczycielem. Prowadzę szkołę dziennikarską w warszawskim Collegium Civitas. Lubię tę pracę. W porównaniu ze stresem redakcyjnym życie akademickie płynie jak w sielance. Ja przynajmniej takiemu złudzeniu długo ulegałem. Aż kilka miesięcy temu wyrwali mnie z niego studenci.

Jest słoneczne wiosenne popołudnie. Siedzimy na trawniku i ćwiczymy planowanie programu telewizyjnego. Program ma być dla studentów i o problemach studentów. Szukamy tematów.

– Może narkotyki?

To nie brzmi oryginalnie. Na hasło „narkotyki” większość użyłaby pilota.

– A widział pan program o tym, jak masowo studenci spidują?

– Czy rzeczywiście tak masowo spidują?

Część uważa, że poza naszą kameralną uczelnią spiduje się wszędzie. Dlaczego? Pierwsza odpowiedź jest taka, że się spiduje, bo można. Amfetamina jest wszędzie i niewiele kosztuje. Druga, że się spiduje, bo trzeba. Inaczej na wielu wydziałach nie sposób się wyrobić. Trzecia odpowiedź jest taka, że studenci spidują, bo na uczelniach nikt tego nie próbuje powstrzymać. Po miastach akademickich od lat krążą legendy o tym, jak spidują na niektórych wydziałach. Najwięcej legend dotyczy medycyny i prawa, bo panuje opinia, że tam jest najwięcej kucia, konkurencji i stresu. A według tych legend spid, czyli amfetamina, pozwala szybko zakuć, łatwo zdać egzamin i natychmiast o wszystkim zapomnieć.

Po zajęciach podchodzi do mnie dziewczyna, której przyjaciel spidował i od roku siedzi na leczeniu. Wzorowy uczeń. Matura na piątkach. Wstępny bez problemu. Na pierwszym roku zaczął mieć kłopoty. Przed sesją spróbował spidu. Jakoś się udało. Na drugim roku znalazł sobie pracę. Coraz trudniej ją było pogodzić ze studiami. Więc coraz częściej spidował.

Polityka 4.2003 (2385) z dnia 25.01.2003; Raport; s. 3
Reklama