Archiwum Polityki

Dorwać Dużego

Można dziś odnieść wrażenie, że to Michnik zaproponował łapówkę Rywinowi

Adam Michnik przyznał, że popełnił błąd nie zawiadamiając natychmiast prokuratury o propozycjach Lwa Rywina. Ten błąd wyraźnie widać z dzisiejszej perspektywy, z całego zamieszania, jakie ta sprawa wywołała. Zapewne kierownictwo „Gazety Wyborczej” popełniło w tej sprawie więcej błędów, począwszy od pierwszego tekstu, w którym nawet nie próbowano objaśnić, jakie to własne śledztwo prowadzono, aż po przedstawienie tylko fragmentów nagrania. Całe wydrukowała „Rzeczpospolita” i jest ono bardzo interesujące, gdyż pokazuje szerszy kontekst całej propozycji, skomplikowane, często nieczytelne dla opinii publicznej układy medialne, charakterystyki aktorów działających na tym rynku. Być może gdyby „Gazeta” od razu wydrukowała całość, a nie tylko zamieszczała ją w Internecie, uniknęłaby przynajmniej części posądzeń o manipulacje (wielodniowe powszechne rozważania, że zapis cyfrowy jest łatwy do zmontowania), o chęć zatajenia czegoś więcej niż tylko ów „brzęk szkła”, którego brak zauważył jakiś wyjątkowo czujny dziennikarz.

Błędy redaktorów „Gazety” nie mogą przesłonić jednak zasadniczego problemu, jakim jest nazbyt widoczna wola bardzo wielu dziennikarzy i mediów (polityków pomińmy, oni grają tu swoje gry) szukania winy po stronie tych, do których z niesłychaną propozycją łapówki się zgłoszono. Szukanie tak intensywne, że powoli zaczyna się gubić sens całej sprawy, czyli propozycja zapłacenia 17,5 mld dol. za korzystne przepisy ustawowe, a zaczyna się utrwalać niejasne przekonanie, że oto dwaj zaprzyjaźnieni faceci nagle się w jakiejś sprawie nie dogadali, a na dodatek jeden miał czelność popełnić coś tak niegodziwego jak nagranie rozmowy ze starym kumplem i jeszcze tę rozmowę, oczywiście zmanipulowaną, opublikował.

Polityka 4.2003 (2385) z dnia 25.01.2003; Komentarze; s. 17
Reklama