Na giełdzie nie ustaje informatyczna gorączka. Wszyscy licytują się używając obco brzmiących nazw. Mówi się o portalach, wortalach, hostingu, e-commerce, telewizji internetowej. Wielu inwestorów nie wie dokładnie, o co chodzi, zdaje jednak sobie sprawę, że Internet to przyszłość i taka rekomendacja im wystarcza. Zwłaszcza że słuszność tej prawdy odnajdują w polityce wielkich spółek takich jak Elektrim, który zamierza rozwijać się w cyberprzestrzeni. Na ten cel przeznaczy 100–200 mln dolarów. Inwestycje obejmują zakup firm zajmujących się handlem detalicznym w sieci oraz oferujących tam rozmaite usługi w tym m.in. WAP, czyli dostęp do Internetu za pośrednictwem telefonów komórkowych. To jeden z pierwszych widocznych kroków strategicznego inwestora Elektrimu, koncernu Vivendi.
Fascynacje internetowe odkryły też w sobie spółki zajmujące się branżą hutniczą – m.in. Impexmetal i Stalexport – co doprowadziło zresztą do konfliktu miedzy nimi, bo obie chcą handlować w komputerowej sieci metalami. Internetowe strategie mają – co oczywiste – wszystkie notowane na giełdzie firmy komputerowe, telekomunikacyjne i medialne jak choćby Agora, wydawca „Gazety Wyborczej”. Ogłoszenie takiej strategii zawsze wywołuje wśród giełdowych graczy ożywienie i wzmożoną ochotę kupowania akcji spółki-internauty. W tych zachowaniach polscy inwestorzy naśladują swych kolegów z zagranicznych giełd, zwłaszcza zaś z Nasdaq, amerykańskiej giełdy, gdzie notowane są spółki tzw. nowej gospodarki.
Zjawisko to zaintrygowało kilka małych polskich spółek giełdowych z rynku równoległego, czyli drugiego parkietu. Nie wiedzie im się najlepiej i główni akcjonariusze zastanawiają się, co robić dalej. Odpowiedź okazała się prosta: zająć się Internetem.