Odchodzący w niesławie i bez społecznej sympatii rząd Jerzego Buzka na koniec zrobił coś rozsądnego: powstrzymał się od podejmowania, tuż przed dymisją, ostatecznych decyzji w bardzo kontrowersyjnych sprawach prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej i sprzedaży dużego pakietu akcji PKN Orlen. W demokratycznym państwie tak trudny wybór, w kluczowych dla gospodarki kwestiach, rzeczywiście należy pozostawić następcom cieszącym się większym zaufaniem opinii publicznej. W tej sposób unika się podejrzeń o załatwianie własnych interesów, korupcję i prywatę. Doceniając postawę odchodzącego rządu trudno jednak nie zauważyć, że ślimacząca się prywatyzacja sektora naftowego znowu się oddala, a groźba, że PKN Orlen wchłonie jednak Rafinerię Gdańską, utrwalając w ten sposób monopol na polskim rynku (co grozi zwyżką cen) – powraca. Z punktu widzenia interesów odbiorców paliw (i przy założeniu merytorycznej trafności wyboru, co już takie oczywiste nie jest) byłoby więc lepiej jak najszybciej sprzedać. Rząd Jerzego Buzka spóźnił się, a nowa koalicja – patrząc na jej polityczną kompozycję – pewnie nie będzie się spieszyć. Znowu przegapiliśmy moment.