Archiwum Polityki

Zator

Strajk maszynistów trwał pięć dni i kosztował kolej 50 milionów złotych. 13,5 tysiąca ludzi sparaliżowało na tyle żelazne drogi, że stanęło 50 procent pociągów pasażerskich i 70 procent składów towarowych. Kolejowa burza przycichła, prawdopodobnie jednak tylko na chwilę. Nadal też aktualne pozostało pytanie o to, jak państwo powinno bronić się przed strajkowym szantażem wąskich grup pracowniczych, które mogą skutecznie zdezorganizować gospodarkę kraju?

Maszyniści parli do zwarcia z rządem od kilku miesięcy. W lutym Związek Zawodowy Maszynistów wystąpił do ministra transportu z 49 postulatami dotyczącymi wynagrodzeń, rent i emerytur, przepisów regulujących pracę na kolei itd. Minister podjął negocjacje, które toczyły się do 3 czerwca. Maszyniści przygotowali jednak drugi zestaw postulatów, które tym razem wysłali do premiera, ostrzegając, że "w przypadku braku pozytywnego stanowiska rządu" przystąpią do strajku generalnego. Wezwali też pozostałe centrale związkowe działające w PKP i wszystkich kolejarzy, by poszli ich śladem. Choć nie uzyskali oczekiwanego poparcia zdecydowali się na strajk. 16 czerwca duża część pociągów stanęła. Sieć kolejową zaczął ogarniać postępujący paraliż.

  • Kolej strajkuje
  • Polskie koleje związkowe

Jedenaście postulatów maszynistów stanowi dość osobliwą mieszankę. Najwięcej dotyczy przywilejów zawodowych maszynistów: obniżenia wieku emerytalnego, utrzymania prawa do wcześniejszej kolejowej emerytury, uznania ich pracy za "zatrudnienie w szczególnym charakterze". W dwóch punktach maszyniści upominają się też o sprawy dotyczące wszystkich pracowników PKP (wykup mieszkań zakładowych oraz podwyżka płac).

Rząd znalazł się w niezręcznym położeniu. Formalnie rzecz biorąc nie miał podstaw do podjęcia negocjacji z maszynistami. Kwestie płacowe i organizacyjne związek zawodowy winien uzgadniać z pracodawcą, a rząd w takich rozmowach może wystąpić jako mediator. Z kolei kwestie polityki gospodarczej nie mogą być przedmiotem sporu między związkowcami a rządem, nie może się on również zobowiązywać do zmian ustawowych, które leżą w kompetencji parlamentu. Zdaniem rządu, maszyniści nie wszczęli też sporu zbiorowego i nie wyczerpali procedury, jaka upoważniałaby ich do ogłoszenia strajku.

Polityka 26.1998 (2147) z dnia 27.06.1998; Wydarzenia; s. 15
Reklama