Archiwum Polityki

Lektury, głupcze!

Światowe bestsellery myśli trafiają już do nas z coraz mniejszym opóźnieniem. Ale to, co w świecie wywołuje burzliwe dyskusje i spory, w Polsce jakby wpadało w czarną dziurę. Co się dzieje z polskimi głowami.

Pod koniec ubiegłego roku na rynku ukazało się „Imperium” (nakładem W.A.B.) Antonia Negriego i Michaela Hardta. Kontrowersyjna książka bardzo kontrowersyjnych autorów. Emocje wywołuje zwłaszcza Negri, przedstawiciel włoskiej radykalnej lewicy, zwany ostatnim rewolucjonistą. Jeden z głównych inicjatorów walki zbrojnej z włoskim państwem w latach 70., oskarżony o kierowanie ugrupowaniem terrorystycznym Czerwone Brygady odsiedział w więzieniu wiele lat (patrz wywiad z Negrim w „Niezbędniku inteligenta” z 17 września 2005 r.).

Autor „Imperium” jest jednak nie tylko bojownikiem, ale i subtelnym filozofem, intelektualnym spadkobiercą zarówno Barucha Spinozy, jak i Karola Marksa. Jak prawdziwy rewolucjonista nie ma wątpliwości, że polityczna praktyka niemożliwa jest bez teorii, bez odpowiedzi na kluczowe pytania dotyczące społecznego bytu. Negri w swych rozważaniach pyta więc, podobnie jak Marks ponad sto lat wcześniej, o to, co jest źródłem wartości ekonomicznej w gospodarce poprzemysłowej, co jest źródłem politycznej suwerenności i o to, czy istnieje możliwość politycznej zmiany.

Efekty tych rozważań, publikowanych pierwotnie w takich dziełach jak „Insurgencies” czy „Time for Revolution”, Negri przełożył przy pomocy amerykańskiego neomarksisty Michaela Hardta na bardziej przystępny język, formułując jednocześnie lewicowy projekt polityczny na początek XXI w. Tak powstało „Imperium”, którego oryginał ukazał się w 2000 r., a więc jeszcze przed zamachami terrorystycznymi na Nowy Jork i Waszyngton. Autorzy proponują nowe spojrzenie na światowy system, odrzucając koncepcję centrum i peryferii, w którym istnieje hegemoniczna siła – supermocarstwo decydujące o globalnym ładzie. Odrzucają tym samym dość powszechne tezy o imperialnej potędze Stanów Zjednoczonych.

Polityka 22.2006 (2556) z dnia 03.06.2006; Nauka; s. 100
Reklama