Archiwum Polityki

Coś ty zrobił Lucek

Na zdjęciu w rodzinnym domu dziecka: w tle domowa biblioteka, Lucek siedzi na fotelu, z kotem na kolanach. Chłopiec uśmiecha się, ale oczy ma bardzo smutne.

Na kilka miesięcy przed śmiercią zaczął uciekać z ostatnich lekcji w szkole i wracał do domu na wsi pod Iłżą (Kielecczyzna) autobusem. Dziadek Lucka przyznał kuratorce, że dzieci dokuczały jego wnukowi. Musiały mówić coś bardzo bolesnego, skoro Lucek, który zwykle nie dał sobie w kaszę dmuchać, unikał wspólnych powrotów. Może dokuczały, bo go zabrano od rodziców do domu dziecka z braćmi i siostrami, a może mówiły o czymś jeszcze gorszym? Bogusia, siostra Lucka, wyznała, że nie lubi chodzić do szkoły, ponieważ dzieci wyśmiewają się z jej rodziców. Bo biedni, bo mama wychodzi i długo jej nie ma, bo leczy się na głowę, bo tyle dzieci jest w rodzinie – może to było coś takiego.

Mama kiedyś przyszła do szkoły i zbiła Bogusię po nogach w pokoju nauczycielskim, a potem jeszcze przy dzieciach. Nie widziała w tym z pewnością niczego złego. Własne dziecko wolno przecież bić, jeśli zasłuży.

W 2004 r. Sąd Rejonowy w Lipsku ograniczył władzę rodziców

nad całą szóstką rodzeństwa – Lucjanem, Dariuszem, Bogusią, Iwoną, Mironem i Pawełkiem i objął rodzinę dozorem kuratora. Miesiąc później matka dzieci spotkała na przystanku autobusowym chłopca, który najbardziej dokuczał Luckowi w szkole, i zbiła go kijem. Ktoś próbował ją odciągnąć, ale jak później wyjaśniał Lucek, jak mama ma taki odlot, to nic jej nie powstrzyma.

Do rodziny zaczął przyjeżdżać kurator społeczny i zawodowy z sądu. Rodzina ma 5 ha ziemi, same piaski. Bez pomocy społecznej nie poradziłaby sobie. Dostają 403 zł zasiłku, 250 zł za wielodzietność, zasiłek okresowy 446 zł i stypendium socjalne 50 zł. Do tego zasiłek pielęgnacyjny na Pawełka 144 zł i renta matki, która została ostatnio wstrzymana.

Polityka 22.2006 (2556) z dnia 03.06.2006; Społeczeństwo; s. 112
Reklama