Lipobay należał do grupy tzw. statyn, które w ostatnich latach zrobiły na świecie (również w Polsce) oszałamiającą karierę. Zapobiegają zawałom serca i udarom mózgu – obniżają stężenie cholesterolu, mają właściwości przeciwzapalne, przywracają prawidłową funkcję tętnicom. Mówiono o nich: idealne leki przeciwmiażdżycowe! Amerykańskie Stowarzyszenie Kardiologów wpisało je w ubiegłym roku na listę dziesięciu największych sukcesów w swojej dziedzinie. Sam słyszałem wypowiedź znakomitego badacza miażdżycy dr. Evana Steina, który na ostatnim Kongresie American College of Cardiology w Orlando porównywał sześć dostępnych statyn i ceriwastatyna (czyli właśnie Lipobay) znalazła się wśród trzech najskuteczniejszych!
Decyzja o nagłym wycofaniu leku musiała być wstrząsem dla Steina, podobnie jak dla sześciu milionów ludzi na świecie, którym lekarze zalecali stosowanie Lipobayu i których z pewnością przedtem zapewnili, że jest on bezpieczny i skuteczny. 35 zgonów (w USA, Hiszpanii i Francji) wywołanych rozpadem mięśni szkieletowych i niewydolnością nerek może skutecznie podkopać zaufanie pacjentów do farmakoterapii. Nie pomogą zapewnienia, że Lipobay jest raptem czternastym lekiem wycofanym ze światowego rynku w ostatnim dwudziestoleciu, choć mamy ich w aptekach tysiące. Wedle ekspertów każdy lek ma jakieś działania niepożądane i nie od razu udaje się je zidentyfikować. Tak było w latach 60. z talidomidem, a całkiem niedawno z isolipanem, który lecząc otyłość uszkadzał zastawki serca. Potrzebny jest system, dzięki któremu w porę można wyłowić nieprzewidziane skutki działania farmaceutyków. My takiego systemu do tej pory nie mamy.
Temat tabu
W Instytucie Leków pięć osób pracuje w Ośrodku Monitorowania Niepożądanych Działań Leków.