Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Karty na stół!

W futbolu powszechnie używanym środkiem płatniczym jest tzw. karta zawodnicza. Polski Związek Piłki Nożnej ustalił, że karty te powinny należeć do macierzystych klubów sportowych zawodników i tylko kluby mogą kartami (czytaj: zawodnikami) handlować. Ale rynek posiadaczy kart działa niezależnie od woli klubów i samych zawodników.

Przypomnijmy słynną aferę sprzed kilku lat. Prezes pierwszoligowej wówczas Olimpii Poznań Bolesław Krzyżostaniak w zamian za kredyt zastawił w Gliwickim Banku Handlowym karty zawodnicze trzech piłkarzy: Mirosława Szymkowiaka (miał wtedy niecałe 18 lat), Andrzeja Jaskota i Grzegorza Mielcarskiego. Dług Krzyżostaniaka spłacili działacze łódzkiego Widzewa (bez zgody prezesa Olimpii) i w ten sposób kupili sobie trzech graczy. Wybuchł skandal. Krzyżostaniak domagał się od Widzewa pieniędzy (Szymkowiaka wycenił nawet na 1 mln dolarów), Widzew dopłacać nie chciał. W spór wmieszał się ówczesny prezes UKFiT Jacek Dębski – żądał, aby Widzew oddał Szymkowiaka Krzyżostaniakowi. Obrony Widzewa podjął się Marian Dziurowicz, wtedy szef PZPN. Tak doszło do wojny między Dębskim i Dziurowiczem. W efekcie Dziurowicz stracił stołek prezesa, ale piłkarz Szymkowiak pozostał w Widzewie (dzisiaj gra w Wiśle Kraków). Sprawę zawodnika zbadali eksperci Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Piłkarzy. Okazało się, że prezes Krzyżostaniak nie miał do Szymkowiaka żadnych praw, gdyż piłkarz był niepełnoletni, a jego rodzice nie wyrazili zgody na grę syna w Olimpii, więc tym bardziej na używanie nastolatka w charakterze bankowego zastawu.

Powyższa historia dowodzi, że handel zawodnikami w Polsce przybiera często postać kryminalną – ludzi traktuje się jak żywy towar. – Tak wygląda wczesny kapitalizm w naszym światku piłkarskim – uważa były piłkarz Jerzy K. (– Bez nazwiska proszę, bo ja w tym środowisku żyję).

Amatorzy i zawodowcy

W socjalizmie piłkarze byli amatorami. Piłkarz amator w przeciwieństwie do zawodowca miał mnóstwo praw i prawie żadnych obowiązków. Głównym i niezbywalnym prawem amatora była praca w kilku, a czasem kilkunastu miejscach naraz.

Polityka 51.2001 (2329) z dnia 22.12.2001; Społeczeństwo; s. 150
Reklama