Archiwum Polityki

Ratunku, idzie euro

Melanie Schaltinak przeszukuje staniki i majtki. 27-letnia celniczka z Saarbrücken jest w świetnym humorze, bo właśnie znalazła między piersiami przemytniczki ponad 90 tys. marek. Tłumaczyła się – mówi Schaltinak z przekąsem – że jedzie na zakupy do Luksemburga i schowała pieniądze przed złodziejami.

Niemcy przeprowadzają największą od 10 lat operację kontroli granicznych. Nie z powodu terroryzmu, ale by zatrzymać miliony marek opuszczające kraj, zanim euro stanie się od 1 stycznia 2002 r. jedyną walutą Niemiec. W marcu marka będzie już zabytkiem muzealnym. Jak wynika z ostatnich doniesień niemieckiego Urzędu Ceł, około 100 mld marek wciąż krąży po kraju i za granicą. Oszuści podatkowi, handlarze narkotyków, ale również tysiące zwykłych ludzi, którzy trzymali oszczędności pod materacem, są bliskie rozpaczy, bo nie wiedzą, jak pozbyć się pieniędzy i wyjść na swoje. Nie mogą tak po prostu wpłacić ich do niemieckiego banku – suma powyżej 30 tys. marek jest automatycznie zgłaszana do władz podatkowych.

Promem, autem, pociągiem

Tak więc Niemcy wypychają swoje walizki gotówką, butami i bielizną i próbują przemycić pieniądze za granicę. Jednak na granicy niemiecko-szwajcarskiej celnicy i policja są bardzo doświadczeni. Nie tylko sprawdzają drogi, ale także pociągi z Monachium do Zurichu – w obie strony. Celnicy wsiadają w Lindau – i tak jak dawni koledzy enerdowscy na trasie Berlin–Warszawa odkręcają ściany w wagonach i zwykłe miejsca w toaletach. Podejrzani pasażerowie z małym bagażem i drogą biżuterią są przeszukiwani. Każda suma powyżej 30 tys. marek musi być udokumentowana, wszystkie numery szwajcarskich kont bankowych – dokładnie odnotowane. Bywa, że pasażer płaci karę w wysokości 40 proc. swoich przeszmuglowanych pieniędzy. Później odwiedzi go także inspektor urzędu podatkowego.

W Luksemburgu jest podobno łatwiej. Księstwo posiada więcej banków niż sklepów. Jest częścią Europy bez granic. Niemcy zaczęli przelewać ogromne sumy do Luksemburga w 1993 r.

Polityka 50.2001 (2328) z dnia 15.12.2001; Świat; s. 36
Reklama