Archiwum Polityki

O czym marzą faceci

Kiedyś nasze plakaty filmowe projektowali najprawdziwsi artyści, toteż zdarzało się nieraz, iż przedstawiały one większą wartość niż dzieła, które zapowiadały. Obecnie takie dysproporcje już nie występują, plakaty zostały bowiem zastąpione przez standardowe afisze, a lokalnym dystrybutorom pozostaje co najwyżej przyjemność tłumaczenia sloganów reklamowych. Można się trochę zabawić. Np. obiecując widzowi niesamowite przeżycia: „Przeżyj to... pozwól się porwać... tylko się nie zapomnij...” („U progu sławy”) albo prościej „Spróbuj oderwać wzrok!” („15 minut”), albo bardziej zdecydowanie „Przeżyj to jeszcze raz... jeśli uda ci się przeżyć” („Powrót Godzilli”). Jeśli udało się nam przeżyć, możemy wybrać się na „Josie i kociaki”, który to obraz reklamowany jest bezpretensjonalnym hasłem „kici, kici, kici...”. Oczywiście slogan nie musi wiązać się bezpośrednio z akcją filmu, dlatego do obejrzenia „Stygmatów” może zachęcać hasełko „Zobacz, co ONI chcą ci wcisnąć”. Natomiast z grubsza wiadomo, co chce widzom wcisnąć autor sloganu znajdującego się na plakacie obrazu „O czym marzą faceci”: przedstawia on śliczną Liv Tyler zmywającą gąbką samochód, a lapidarny napis głosi: „wilgotna i śliska...”. Autorowi należy się nagroda miesiąca.

Zdzisław Pietrasik

Polityka 34.2001 (2312) z dnia 25.08.2001; Kultura; s. 40
Reklama