Archiwum Polityki

Hobbit w Hollywood

Rozmowa z Peterem Jacksonem, nowozelandzkim reżyserem, autorem ekranizacji „Władcy pierścieni” J.R.R. Tolkiena

Opowieść o heroicznej misji Froda Bagginsa, hobbita z Shire’u, biorącego udział w wielkiej Wojnie o Pierścień, porównuje się z „Pieśniami Osjana” Macphersona, „Kalevalą” i „Odyseją” Homera. Decyzja o sfilmowaniu tej legendarnej epopei nie należała chyba do najłatwiejszych, zniszczyć jej ducha jest przecież bardzo łatwo.

Racja, w końcu mówimy o jednej z najlepszych powieści XX wieku. Niektórzy uważają „Władcę pierścieni” za literacką wariację na temat skandynawskich lub germańskich mitów. Tolkien, erudyta i znawca europejskiej kultury, istotnie wykorzystał dwa nurty mitologii: nordycko-pogański i judeo-chrześcijański. Jednak stworzył świat na wskroś oryginalny o zmyślonej geografii i historii. Aby iluzję Śródziemia uczynić doskonalszą, nasycił ją ogromną liczbą szczegółów, zaopatrzył w mapy, kalendarz ważnych wydarzeń itd. Edmund Fuller uważał np., że „Władca pierścieni” jest alegorią, w której chrześcijańskie ideały Zachodu zostają przeciwstawione faszyzmowi i komunizmowi. Inni badacze próbowali dowieść, że dzieje walki wolnych ludów Śródziemia z Sauronem stanowią zakamuflowany opis średniowiecznych zmagań chrześcijańskiej Europy z wyznawcami Mahometa.

Były też inne, bardziej śmiałe interpretacje sugerujące, że Pierścień Władzy jest symbolem bomby atomowej.

(śmiech) Dla mnie ta książka jest przede wszystkim opowieścią o inicjacji. O dojrzewaniu Bagginsa, który pod swymi typowo hobbickimi cechami: umiłowaniem spokoju i wygody oraz pewną konwencjonalnością myślenia odkrywa także inną osobowość, miłośnika przygód i artysty. Oraz o potędze przyjaźni, która jest w stanie przetrwać w świecie zmagających się przeciwstawnych sił.

Brzmi to jak bajka.

Raczej mit, stworzony na podobieństwo mitów greckich.

Polityka 34.2001 (2312) z dnia 25.08.2001; Kultura; s. 46
Reklama