Archiwum Polityki

Pisarz i kuglarka

„Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” Vargasa Llosy to reportaż o nim samym, o Paryżu, Londynie i ojczystym Peru. Narrator, czyli autor, siedzi w wygodnym wagonie wehikułu czasu, który ruszył z peronu w 1950 r. i podróżuje przez 40 lat.

Autor „Rozmowy w katedrze” jest jednym z najpracowitszych i najbardziej zajętych pisarzy. Co kilka miesięcy książka, co kilka dni duży komentarz do „El Pais”. Z książkami wydawanymi w takim tempie różnie bywa. Raz są wspaniałe, innym razem rutynowe, bieżące. Ale zawsze to rzeczy interesujące, choćby były pisane tylko, by nie dać pióru zaschnąć. Taką książką są też „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki”.

Za oknami wehikułu czasu po jednej stronie przesuwają się całymi sekwencjami obrazy z Peru; dzielnica Miraflores paniczyków ze stolicy Limy, prezydentura Fernanda Bellaunde Terry’ego, nieudolnie demokratyczna, co stwarzało możliwość powstania zalążków ogniw partyzanckich, do których przeniesiono ogień z Kuby. Potem wojskowa dyktatura lewicowego populisty Juana Velasco Alvarado i jego następcy Bermudeza trwająca 12 lat, upadek dyktatury, powrót Terry’ego. Rebelia indiańskich maoistów „Sendero Luminoso” Abimalea Guzmana, rzeki krwi i prezydentura starolewicowej partii mieszczańskiej Alana Garcii. Dalej wehikuł nie jedzie, bo Vargas musiałby opowiadać, jak samemu będąc kandydatem na prezydenta po Garcii walczył o urząd z Fujimorim, który okradł go z programu, a potem – po zwycięstwie wyborczym – ograbił naród z pieniędzy i uciekł do Japonii.

Okna po drugiej stronie wagonu pokazują Paryż lat 50., czyli okres, kiedy Vargas znalazł się tam po raz pierwszy w życiu jako stypendysta Sorbony i już pozostał na zawsze, choć mieszka w Madrycie. Paryż dla Vargasa najbardziej interesujący to miasto kontestacji europejskiej końca lat 60. Schyłek de Gaulle’a obserwował z niejakim rozbawieniem, bo Paryż ze swoim majem barykad zaczął mu przypominać miasta latynoamerykańskie, Bogotę i Limę, właśnie z powodu zamętu i bałaganu uliczno-ideologicznego.

Polityka 35.2007 (2618) z dnia 01.09.2007; Kultura; s. 61
Reklama