Archiwum Polityki

Skąd ten Lepper?

Rozmowa z dr Barbarą Fedyszak-Radziejowską, socjologiem z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN.

Po wyborach parlamentarnych prof. Andrzej Rychard powiedział: my socjologowie widzieliśmy drzewa, ale nie zobaczyliśmy lasu. Jakie drzewa widziała pani na wsi?

Ci, którzy zajmują się wsią i nie uważają tego tematu za nudny, widzieli już las. Sama wielokrotnie byłam pytana w powiatach, w ośrodkach doradztwa rolniczego – a co będzie, jak Lepper wygra wybory? W mieście, w elitach opiniotwórczych było to pytanie egzotyczne. Niżej świadomość zmian nastrojów i konsekwencji braku debaty publicznej na temat problemów wsi, głównie w kontekście integracji z Unią Europejską, była widoczna.

Kiedy pani zobaczyła rozrośnięte już drzewo o nazwie Samoobrona?

W 1990 r., kiedy robiłam badania do pracy doktorskiej na temat etosu chłopskiego w trzech gminach na Opolszczyźnie, w Małopolsce i na Kielecczyźnie po raz pierwszy pojawił się Andrzej Lepper jako przywódca związku rolników, którzy mieli kłopoty ze spłatą kredytów. Moi chłopscy rozmówcy mówili wówczas: a co z niego za chłop, jeżeli brał kredyt. Chłop kredytu przecież nie bierze. Drugi raz zetknęłam się z Samoobroną już jako partią w 1998 r., w czasie blokad. Wtedy już Lepper wyraźnie wygrał z pozostałymi związkami zawodowymi walkę o prymat na wsi. Obserwowałam rozmowy z działaczami izb rolniczych, którzy wtedy wręcz podziwiali Leppera za sposób, w jaki wykołował pozostałych przywódców związkowych. W trakcie kolejnych spotkań na wsi odkrywałam, że za protestami Leppera kryją się przede wszystkim dzierżawcy wielkoobszarowych gospodarstw popegeerowskich (to oni opracowywali strategię blokad), producenci wieprzowiny. To właśnie oni byli przecież zagrożeni spadkiem cen na żywca.

Dzięki czemu Lepper wygrał z pozostałymi związkami rolniczymi?

To przede wszystkim kwestia jego osobowości, umiejętności rozmowy, ale także ciężka praca taktyczno-strategiczna.

Polityka 48.2001 (2326) z dnia 01.12.2001; kraj; s. 28
Reklama