Archiwum Polityki

O, roku słów!

Skończył się rok szkolny, podczas którego nie rozwiązano żadnego poważnego problemu polskiej edukacji. Strawiono go na czczych obietnicach i wielkich, pustych słowach.

W kontekście tego, co działo się w oświacie w ostatnim roku szkolnym, czerwcowa demonstracja uczniów pod Ministerstwem Edukacji, zakończona interwencją policji, szarpaniną i zatrzymaniami, nabiera znamion symbolu. Z jednej strony mamy Romana Giertycha, ministra edukacji, człowieka motywowanego skrajnie konserwatywnymi poglądami na rodzinę i wychowanie, obsesyjnie wietrzącego w każdym swoim przeciwniku (także nieletnim) zwolennika lewicy, parad równości i homoseksualistów. Z drugiej strony – na ulice miast wyszli rozgorączkowani nauczyciele i uczniowie. Nic nie ujmując elokwencji, talentom przywódczym i racjom młodych działaczy, zawsze w tle ich protestów ktoś dopatrzy się politycznej lewicy, choćby tradycyjnie z lewicą sympatyzującego Związku Nauczycielstwa Polskiego. I tak oto szkoła stała się na powrót miejscem politycznych popychanek.

Niechęć wobec Romana Giertycha może się wydawać przesadna, zważywszy jak krótko zasiada on w fotelu ministra edukacji. Dlaczego polskie szkolnictwo, zorganizowane hierarchicznie, nawykłe do politycznych zwrotów i gotowe zwykle do szybkiego, konformistycznego brania wiatru w żagle, tym razem wykazuje nadspodziewanie duży opór? Ogromna liczba nauczycieli i urzędników oświatowych, jeśli nie odbiera oddania edukacji liderowi LPR jako jawnej prowokacji, to przynajmniej odczuwa z tego powodu dysonans. Oto gdy oni prowadzili wielką kampanię proeuropejską, on był przywódcą niewielkiego, skrajnie antyeuropejskiego ugrupowania. Gdy ich posyłano na szkolenia komputerowe i przekonywano, że wychowują nowoczesne społeczeństwo informatyczne, on przewodził ludziom wybitnie nieufnym wobec nowoczesności, którzy w sieci widzą przede wszystkim szatańskie zagrożenia. Przez lata nauczycieli przekonywano, że w szkole jest miejsce na ich inwencję, talent, autorskie pomysły, swobodę wyboru metod i podręczników.

Polityka 25.2006 (2559) z dnia 24.06.2006; Temat tygodnia; s. 20
Reklama