Jak to możliwe, że wychowani w ubogich sportowych warunkach zawodnicy okazali się najlepsi na kontynencie? I jak należy ich dalej poprowadzić, by za kilka lat nadal wygrywali z piłkarzami z Hiszpanii, Czech czy Belgii, tak jak to było w Finlandii?
Najlepsi trenerzy uciekają od pracy z młodzieżą, to fakt. Ale nie wszyscy. Zdarzają się świetni fachowcy, którzy zarabiają na życie gdzie indziej, a podopiecznym oddają całą swą wiedzę i serce. W reprezentacji na chłopców urodzonych w 1982 r. czekało doborowe trio: Michał Globisz (na co dzień pracujący z młodzieżą Lechii Gdańsk), Mirosław Dawidowski (I trener drugoligowego ŁKS) i Dariusz Wójtowicz (trener rezerw Wisły Kraków). Wykonali swą pracę najlepiej w Europie!
Zaczęli ją w marcu 1996 r. Pierwszym sprawdzianem był start w finałach ME U-16 (do lat 16) w Czechach wiosną 1999 r. Polacy nieoczekiwanie zajęli drugie miejsce. Finałowa przegrana z Hiszpanami w stosunku 1:4 nie pozostawiała jednak wątpliwości, że do doskonałości brakuje im wiele. Kilka miesięcy później był nieudany występ w mistrzostwach świata U-17 (do lat 17) w Nowej Zelandii. Polacy grali ładnie, ale w futbolu not za styl się nie przyznaje, liczy się tylko wynik.
Młodzi piłkarze szybko odrobili pracę domową zadaną im na antypodach przez rówieśników z Urugwaju, Stanów Zjednoczonych i Nowej Zelandii. Już w kwalifikacjach do finałów ME U-18 (do lat 18) zaprezentowali się jako drużyna nad wyraz dojrzała, nietracąca w trudnych chwilach ducha ani konceptu. W decydującym boju ograli Anglików.
Finał tegorocznej imprezy wykazał, jak wiele znaczą nawyki nabyte podczas gry z dorosłymi, zdobywane w ostatnim roku przez Polaków na boiskach polskiej ekstraklasy i II ligi. Hiszpanie, którzy upokorzyli nasz zespół w Czechach, tym razem przegrali 1:4!