Archiwum Polityki

Skowyt i seks

Pięknej amerykańskiej Kubance z imigranckiej rodziny niczego nie brakowało poza ogładą i wykształceniem. Zapisała się więc na studia i uczęszczała pilnie na zajęcia z krytyki literackiej, prowadzone przez pewnego emerytowanego profesora. Ów wykładowca nie miał liczących się osiągnięć naukowych, ale dzięki regularnym występom w radio i telewizji cieszył się względną sławą. Skwapliwie z niej korzystał, uwodząc studentki – seks już od dawna, odkąd porzucił żonę i syna, był treścią jego życia. Wychowany w pruderyjnej atmosferze lat powojennych, dopiero po trzydziestce załapał się na rewolucję obyczajową. Syn go za to znienawidził i postanowił na przekór ojcu zostać wzorem wszelkich cnót. Ożenił się więc z dziewczyną, której zrobił dziecko, i męczył się z nią w nieudanym małżeństwie, byle tylko dowieść sobie i innym, że jest człowiekiem uczciwym i odpowiedzialnym. Wytrzymał jakieś dwadzieścia lat, po czym natura wzięła górę i znalazł sobie kochankę, z którą rzecz jasna również postanowił się ożenić. Gdy rusza akcja książki, ojciec właśnie próbuje mu to wyperswadować, lecz sam ma własne problemy. Pod tą fabułką rodem z harlequina kryje się wstrząsająca opowieść o seksie, przedstawianym z niemal pornograficzną dosłownością, i panicznym strachu przed starością i śmiercią. „Konające zwierzę” Philipa Rotha (1933) to jedna z tych małych wielkich książek amerykańskiego pisarza, pisanych przezeń w przerwach między opasłymi dziełami w rodzaju „Amerykańskiej sielanki”. Nie jest to utwór na miarę „Cienia pisarza”, jego najlepszej powieści, ale z pewnością zasługuje na uważną i wolną od uprzedzeń lekturę: wszystko ocieka tu seksem, gdyż w innym razie bohaterowie musieliby wyć ze strachu. Największe wrażenie robi wisielczy humor, z jakim Roth opowiada tę przerażającą historię.

Polityka 37.2006 (2571) z dnia 16.09.2006; Kultura; s. 66
Reklama