Archiwum Polityki

Cięcie w dołku

Po raz trzeci w tym roku Rada Polityki Pieniężnej obniżyła podstawowe stopy procentowe. Zrobiła to, mimo że od dwóch miesięcy główny wskaźnik inflacji rośnie, a budżet państwa ma niedobory oceniane na kilka, a nawet kilkanaście miliardów złotych. Tym dość nieoczekiwanym ruchem Rada zaprzeczyła własnej wcześniejszej argumentacji w obronie wysokich (realnie – najwyższych w Europie) stóp procentowych.

Do obniżki stóp procentowych RPP namawiana była od dawna. Krytycy jej poczynań przypominali, że wysokie stopy niepomiernie utrudniają zaciąganie i spłacanie kredytów, duszą popyt, niszczą gospodarczą koniunkturę, powiększają i tak już gigantyczne koszty obsługi długu publicznego, wreszcie przyciągają do Polski zagraniczny kapitał, który w ciągu ostatniego roku do absurdalnej wysokości wywindował kurs złotego.

Przedstawiciele Rady ciągle odpowiadali tak: dopóki minister finansów nie zacznie lepiej kontrolować wydatków, a posłowie nie zaprzestaną legislacyjnej twórczości, czyniąc co chwila kolejnym grupom przedwyborcze podarunki rujnujące finanse państwa, nie ma co liczyć na spadek stóp. Naszym głównym zadaniem jest nie tylko utrzymanie w ryzach inflacji, ale sprowadzenie jej za dwa lata do przyzwoitego poziomu 3–4 proc. rocznie. Jeśli rząd o osiągnięcie tego celu nie dba, to my musimy starać się podwójnie.

Cóż się więc takiego w ciągu miesiąca stało, że cięcie stóp okazało się nagle możliwe? – Zdecydowana większość sił kształtujących przyszłą inflację – mówi prezes NBP Leszek Balcerowicz – jest lepsza niż przed miesiącem. Zdaniem Rady ostatnie wzrosty cen były incydentalne, maleje natomiast tempo wzrostu kosztów produkcji i krajowego popytu, przedsiębiorstwa i osoby prywatne coraz mniej chętnie się zadłużają, natomiast szybciej rosną oszczędności. Również dochody ludności są pod kontrolą, a sytuacja na rynku pracy ogranicza presję na wzrost wynagrodzeń. Krótko mówiąc są duże szanse, że w następnych miesiącach inflacja znowu będzie spadać i zarówno tegoroczny cel inflacyjny (6–8 proc.) jak i średniookresowy nie wydaje się obecnie zagrożony. O zagrożeniach płynących ze strony niezrównoważonego budżetu mówiono tym razem zdecydowanie mniej.

Polityka 27.2001 (2305) z dnia 07.07.2001; Wydarzenia; s. 18
Reklama