Archiwum Polityki

Basta pasta!

Do niedawna ulubionym sportem Włocha była piłka nożna – najczęściej w wersji niezobowiązującej, czyli niedzielny spacer z psem na smyczy i radyjkiem przy uchu, by nie daj Bóg nie uronić niczego z transmisji. Ale czasy się zmieniły: Włoch 2001 gotów jest dać z siebie nieco więcej. Jak trzeba, zrezygnować nawet z ulubionego dania. Żegnaj makaronie.

Podczas gdy w naszej szerokości geograficznej wciąż żywy jest przesąd, że prawdziwy mężczyzna pachnie końskim potem, nosi się z pewną dozą nonszalancji i tylko nieznacznie winien przewyższać urodą diabła, włoski dżentelmen wydaje miliony lirów na kosmetyki, salony piękności i operacje plastyczne. Włoski tygodnik „Panorama” ogłosił nadejście epoki „euforycznego narcyzmu”. Symptomy? Wystarczy przyjrzeć się celebrowanej we Włoszech przerwie obiadowej. Do niedawna wypełniał ją klasyczny obiad all’italiana: talerz makaronu na pierwsze, befsztyk na drugie, często deser, lampka wina, no i oczywiście wieńczące dzieło espresso. Dziś, miast wsuwać makaron, młode rekiny finansjery tłoczą się w salonach kosmetycznych w oczekiwaniu na maskę z enzymów czy zastrzyk młodości, likwidujący nieznośne zmarszczki na czole. Przerwę obiadową można wykorzystać na gimnastykę, stretching, ewentualnie na bardzo popularne ostatnio tańce latynoamerykańskie. Niektóre firmy zainstalowały w miejscu pracy siłownię – teraz pracownicy, by oddać się ćwiczeniom, nie muszą wychodzić z biura.

A jeśli już wychodzić, to na przykład do Hotelu de Russie w Rzymie, nowej przystani parlamentarzystów i przedsiębiorców, gdzie można oddać się rozkoszom łaźni rzymskiej. W Mediolanie odziani w garnitury menedżerowie Mediobanca wsiadają o pierwszej na skutery i jadą się wypocić do centrum fitness Down Town. Coraz częściej zastanawiają się nad nowymi rozwiązaniami terapii alternatywnej albo posunięciami radykalnymi, choćby takimi jak odsysanie tłuszczu, pozwalające pozbyć się bezpowrotnie zbędnych kilogramów. Wobec takich dylematów wszystkie giełdowe hossy i bessy schodzą na dalszy plan.

Piękniś na rowerze

Opowiadała mi właścicielka pewnego bolońskiego hotelu, jak to jeden z jej gości przez pięć dni zamęczał całą obsługę swymi humorami – tylko dlatego, że jego walizka ze sprzętem do ćwiczeń dotarła na miejsce z jednodniowym opóźnieniem i przerwa we wzmożonej aktywności fizycznej „poluzowała mu wszystkie śrubki”.

Polityka 27.2001 (2305) z dnia 07.07.2001; Społeczeństwo; s. 72
Reklama