Archiwum Polityki

W trybie doraźnym

Lech Kaczyński przestał być ministrem sprawiedliwości, mimo otaczającego go nimbu najlepszego szefa resortu i najpopularniejszego polityka prawicy. Zastąpił go Stanisław Iwanicki, były zastępca prokuratora generalnego, przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, fachowiec dystansujący się wyraźnie od politycznych gier.

Minister sprawiedliwości zarzucił premierowi, że kwestionuje on zasady praworządności w państwie. Jerzy Buzek, który dotychczas tolerował niejasne wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego i bagatelizował postulaty, jednomyślne zresztą, komisji do spraw służb specjalnych, która już na początku roku postulowała odwołanie ministra, tym razem był stanowczy. Kilkudniowe poruszenie sprowokowane nie do końca jasną potyczką między prokuraturą a Urzędem Ochrony Państwa zakończyło się dymisją ministra-prokuratora generalnego. Niewątpliwie bezpośrednim powodem był list, jaki Lech Kaczyński wystosował do premiera. Oskarżeń w nim zawartych, sprowadzających się w istocie do tego, że szef rządu nie wypełnia swych konstytucyjnych obowiązków, chodzi na pasku służb specjalnych, a może nawet kryje jakieś patologiczne układy, premier nie mógł pozostawić bez odpowiedzi, a odpowiedzieć mógł tylko dymisją. Ta dymisja była wpisana w logikę toczącej się kampanii wyborczej i tak naprawdę nieznany był tylko termin, w jakim ona nastąpi. Do walki o ten sam lub bardzo podobny elektorat stanęły bowiem dwa ugrupowania, z których jedno, czyli AWS Prawicy, jest już gwiazdą minionego sezonu, drugie, czyli Prawo i Sprawiedliwość, chce być gwiazdą sezonu obecnego. W takiej sytuacji nie ma paktów o nieagresji. Celem Prawa i Sprawiedliwości jest przecież stworzenie odnowionej prawicy, a tym samym eliminacja resztek AWS.

Na takim podłożu konflikt między premierem – liderem AWSP i Lechem Kaczyńskim – szefem komitetu wyborczego PiS, musiał eksplodować. Nic więc dziwnego, że dość powszechnie spodziewano się zasadniczego starcia na jakiś miesiąc przed wyborami, na przykład przy nowelizacji budżetu, kiedy to minister sprawiedliwości mógłby demonstracyjnie wyjść z rządu i na tej fali poprowadzić swoich zwolenników do urn.

Polityka 28.2001 (2306) z dnia 14.07.2001; Wydarzenia; s. 16
Reklama