Archiwum Polityki

Wasze ręce mają znaki

Oświadczenie goni oświadczenie. Premier Buzek oświadcza: „Udział Polaków w zbrodni w Jedwabnem jest bezsporny”. Prymas Glemp uważa, że należy przeprosić Boga i potomków pokrzywdzonych za grzechy przodków. Prezydent Kwaśniewski ogłasza, że 10 lipca w Jedwabnem przeprosi Żydów w imieniu narodu polskiego. Reakcją jest powstanie komitetu obrony dobrego imienia Jedwabnego, bo to nie Jedwabne mordowało, ale garstka sprawców.

Trochę miasteczko, trochę wieś, kilka ulic, parterowa zabudowa, w górę wyrasta tylko kościół. 30 minut wystarcza na przejście od krańca do krańca. Dla obcych najważniejszy jest ten kraniec Jedwabnego, gdzie za metalowym płotkiem znajduje się kamień z napisem: „Miejsce kaźni ludności żydowskiej. Gestapo i żandarmeria hitlerowska spaliła żywcem 1600 osób 10 VII 1941 r.”

Mieszkańcy Jedwabnego nie mają w sobie życzliwości dla przybyszy. To zrozumiała reakcja, bo obcy też nie przyjeżdżają tu z życzliwości. Przyglądają się tubylcom z antropologicznym zacięciem. Obserwują twarze doszukując się szczególnych cech. – Patrzą na mnie jak na córkę mordercy Żydów – żali się pani C., która urodziła się 20 lat po wojnie, a jej ojciec w czasie pogromu miał 6 lat. – Pytają, co pani wie o zabijaniu? A ja wiem tyle, ile oni piszą w tych swoich gazetach, nic więcej.

Po uliczkach Jedwabnego ganiają hordy dziennikarzy, kamerzyści. Po 60 latach od zbrodni szukają śladów. – Media jątrzą – wyrokuje proboszcz Edward Orłowski. A Janina B., córka właściciela stodoły, w której spalono wtedy Żydów, mówi reporterowi „Polityki”: – Nic panu nie powiem, bo za panem Żydzi stoją. To oni ten hałas robią.

Żydzi spaleni w stodole jej ojca po ponad półwieczu nagle powrócili. Za sprawą książki Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi” przypomniano sobie o ich męczeńskiej śmierci. I rozpętała się dysputa: kto zabijał, kto ma przepraszać, kto ma wybaczać. Jedwabne stało się poligonem do ćwiczeń nad polską mentalnością. Czy Polacy potrafią uporać się z cieniami przeszłości? Czy są zdolni do współczucia? Czy dojrzeli już do rozliczenia z bagażem własnych grzechów?

Polityka 11.2001 (2289) z dnia 17.03.2001; Wydarzenia; s. 15
Reklama