Archiwum Polityki

Pożegnanie z Tadeuszem

Rozmowa z Marią Borowską

Jak pani poznała Tadeusza Borowskiego?

Na tajnej polonistyce na uniwersytecie, na wykładach w domu profesora Juliana Krzyżanowskiego. Jeszcze na Langiewicza, bo potem Krzyżanowski już mieszkał na Starym Mieście, na Brzozowej. Pierwsze nasze spotkanie i taka dłuższa rozmowa odbyła się wtedy, kiedy musiałam wygłosić referat „Aluzje polityczne w »Beniowskim«”. Taki temat sobie zażyczył Krzyżanowski. Siedzimy tam u niego w domu, przeczytałam swoją pracę... Nikt się nie odzywa. To mnie trochę zdziwiło, no, ale nic... Krzyżanowski mówi: „No, więc, właśnie. To jest to, o co mi chodziło”... Wychodzimy z tego wykładu. Tadeusz do mnie podbiega i mówi: „Dużo pani powiedziała. A właściwie – to nic” – bardzo był zadziorny. Mówię: „W porządku” – i wychodzę. A on za mną. Odprowadził mnie do domu. Przy tej okazji różne rzeczy opowiadał i pytał o różne rzeczy. Taka rozmowa koleżeńska. Było o czym dyskutować. Mieszkał przy składzie budowlanym na Skaryszewskiej. Odbywały się u niego niektóre wykłady, a często i nocne spotkania koleżeńskie naszego roku.

Na Skaryszewskiej (Tu pierwszą miałem noc swą niespaną,/pierwszą dziewczynę, pierwszy litr wódki,/i tylkom tutaj widział nad ranem,/jak w sennym drzewie Wielki Wóz utkwił.) Borowski mieszkał – wiem od jego matki – w skromnych warunkach.

Na Skaryszewskiej mieszkanie było wybitnie skromne – mały pokoik, tapczan, umywalka i półka na książki. Najwięcej było książek. Notabene, wyprowadzał książki Krzyżanowskiemu z biblioteki. Jak widział coś ciekawego, to sobie pożyczał. Ale profesor Krzyżanowski jakoś nie denerwował się z tego powodu... Warunki miał Tadeusz trudne na tej Skaryszewskiej, ale przynajmniej miał spokój.

Polityka 25.2001 (2303) z dnia 23.06.2001; Kultura; s. 48
Reklama